There is no fate, but what we make for ourselves.
sobota, marca 28, 2020
Ireland in lockdown for 2 weeks
Mogę omijać temat, ale temat nie ominie mnie. Wczoraj ogłoszono kolejne ograniczenia dla biznesu i poruszania się. Na irlandzkie wysepki mogą wjeżdżać tylko ich rezydenci, jest też zakaz wędrowania więcej niż 2 km od domu, ma to zniechęcić mieszkańców Dublina i Cork, gdzie jest najwięcej zachorowań, do rozwłóczenia wirusa po prowincji. Produkuje się żywność (mieszkamy na wsi i mój nos wie, że trwa nawożenie pól), wolną rękę mają więc farmerzy. Spacery w miejscach odosobnionych i korzystanie z terenów zielonych jest ściśle określonie, ale dozwolone dla podtrzymania zdrowia psychicznego (świadomość wagi zdrowia psychicznego jest tu, moim zdaniem, wyższa niż w Polsce). Ogłoszono nawet rządową poradę dla właścicieli psów i kotów (już wiem, że muszę myć ręce przed pogłaskaniem i po pogłakaniu Rysia ... chodzi też o to, żeby nie zarazić kota). Szpitale i więzienia zamykają swoje podwoje dla odwiedzających. To nie znaczy, że do Wielkanocy wirus magicznie zniknie, chodzi o odciążenie szpitali w okresie, który przewiduje się jako najcięższy. Tak to się ogłasza w Irlandii. TU i TU. Ten pan gadający, to Varadkar, premier z liberalno-konserwatywnej partii Fine Gael.
17 komentarzy:
Bardzo proszę NIE komentuj jako Anonim.
Nie toleruję spamu i wulgaryzmów. Komentarze są moderowane, więc take your time. Jeśli uporczywie piszesz nie na temat, w końcu zrobi Ci się przykro. Mam doktorat z rugowania trolli i jęczybuł
***
Please, DO NOT comment as Anonymous.
Talk sense. Spam messages and filthy language won't be tolerated. I have a PhD in silencing trolls & crybabies (summa cum laude)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
U nas z jednej strony obostrzenia w spacerach nawet, a z drugiej namawianie do udziału w wyborach i nawet delegacje do Smoleńska chcą wysłać, ciekawe kto zechce pojechać, o ile ich wpuszczą...
OdpowiedzUsuńPo wczorajszym ogłoszeniu jest zator przed sklepami, bo pilnują tutaj zagęszczenia w pomieszczeniach, ale ludzie się dostosują - za 2-3 dni będzie normalniej. Tego właśnie w polskim przekazie nie rozumiem - wielu blogerów, znajomych na fejsie reaguje wręcz histerią na wiadomość, że ktoś poszedł na spacer, gdy tymczasem sprawą podstawową jest zachowanie dystansu społecznego. Ludziom się chyba rzuca na mózg. W Irlandii nadal można uprawiać sport na świeżym powietrzu, z naciskiem na przestrzeganie dystansu do innych.
UsuńO wyborach słyszałam, czy Kaczyński bierze jakieś leki na głowę? Bo powinien.
czym zarazić kota?... koroną???... quo modo?...
OdpowiedzUsuńchociaż... być może kiedyś, jak zmutuje... znaczy korona, nie kot :)
za to wiem, że można kogoś zarazić, gdy się nakaszle na kota i ten ktoś go pogłaszcze, ale to już osobne zagadnienie...
...
a tak w ogóle, to nie ma już Odkurzacza (lat 5), kota sąsiadki, wyłapał chłoniaka i poszło ekspresowo... nie pokazywał się u nas jakieś dwa tygodnie, nasz kota też jakoś dziwnie się zachowywała, więc zadzwoniłem do sąsiadki pytając WTF?... to się dowiedziałem... a najbardziej niesamowite było, że podczas tej rozmowy telefonicznej kota wlazła mi na kolana i widać było, że świetnie wie, o kim jest rozmowa...
p.jzns :)
Koronawirusy to wirusy, które swobodnie migrują między gatunkami (jakoś słowo "odzwierzęcy" nie bardzo mi się podoba, bo sugeruje, że my nie jesteśmy zwierzętami). Co nie znaczy, że kot czy pies będzie miał takie objawy jak człowiek. Chodzi raczej o to, że zarażenie jest możliwe.
UsuńMieliśmy kiedyś psa (miała na imię Wacława), który wchodził w krzaczki porzeczek i przysłuchiwał się rozmowom babci z sąsiadką. Sąsiadka wykorzystywała ją zresztą do wyciągnięcia babci z domu. Zamiast przyjść furtką, jak normalny człowiek, stawała przy płocie i wołała "Wacia, zawołaj Manię". Wacia pędziła do domu, stawała przy drzwiach balkonowych i wołała Manię - szczekała tak charakterystycznie, że po prostu wiedzieliśmy, że to znaczy "Sąsiadka przyszła!". A jak już Mania wyszła, to oczywiście psina z nimi na trzeciego uczestniczyła w plotach. 10 lat będzie w tym roku jak Wacława zmarła. Psów się nie zapomina.
okay, nie polemizuję, w końcu sam wspomniałem o możliwości mutacji...
Usuńa "odzwierzęcy" też mi nie pasuje, tu się zgadzam z LaVey'em po całości... ale można do tego podejść z dystansem, że "zwierzęta" to taki skrót myślowy od "zwierzęta inne, niż człowiek"... co nie znaczy, by brać to dosłownie...
...
nie zapominam ani psów, ani kotów /ani świnki morskiej, nie wspomnę już o suwaczkach i papużkach/... jedyne, co mi się pieprzy, to imiona psiaków, które rezydowały u nas na tymczas, aż im się znajdzie dom... ale jak który funkcjonował, jakie akcje z nimi były, to pamiętam doskonale...
Piszę to nie w sensie, że nas olaboga psy czy koty mogą zarażać koroną. I takie głosy się pojawiły, nie mogę tego lęku nie wyśmiać. Przyznaję, już nie mam cierpliwości, głupotę ludzką wyśmiewam i to nie za plecami.
UsuńNie pamiętam imion paru kotów z mojej wczesnej młodości ... chyba były Panami Kotami po prostu, co nawet pasuje kotom. Zresztą refleksja o kotach spowodowała, że zaczęłam zapisywać zdarzenia. Suwaczki? Co to takiego?
myszoskoczki albo gerbilki... "suwaczki" to był pierwszy pomysł na ich nazwanie, gdy się pojawiły w polskich pet-shopach...
Usuńhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Suwak_mongolski
Usuńprzemiłe stworki, bardzo rodzinne takie, do czasu gdy nie zaczęły się mnożyć i ojciec nie zamienił się w Kronosa... wtedy pojęliśmy nasz błąd i czas było wygaszać jakoś ten temat... zaś ogólny morał jest taki, by odpuścić sobie takie zwierzaczki w domu, co najwyżej dwie dziewczyny... ale wtedy tego jeszcze nie wiedzieliśmy...
Moja przyjaciółka miała takiego fajnego "szczurka" zanim zdecydowała się na koty. Niestety krótko żyją. Ze szczurami jest ten sam kłopot - trudno jest tracić kumpla.
Usuńno właśnie... kwestia wieku naturalnego, genetycznie uwarunkowanego... to jeszcze da się jakoś ogarnąć... ale gorzej jest, gdy odchodzi pięcioletni kot Odkurzacz, który był naprawdę zajebistym kumplem... takie fajne kocisko było... ale Bastet miała inny projekt i można Ją teraz tylko w dupę pocałować...
UsuńNo, no ... wiesz, co mówią. Na pieszczoty trzeba sobie zasużyć ;)
UsuńNo widzisz, że nie da się tego tematu nie poruszać jednak. Wszystko inne poszło na dalszy plan!
OdpowiedzUsuńTemat sam się poruszył, bo mieliśmy mieć kwarantannę do tego weekendu, a teraz przedłużono ją i zaostrzono zasady. Zastanawiałam się, czy możemy dalej spacerować i szukałam źródeł na ten temat. Efektem poszukiwań jest ten wpis.
UsuńPo części rozumiem restrykcje, nawet jeśli w Polsce są niby bardziej zaostrzone. Natomiast zupełnie nie rozumiem systemu kar, za ich złamanie. Straszenie aresztem (sic!) i horrendalnymi grzywnami to już przerost formy nad treścią, skoro można się zarazić na setki sposobów, nie tylko przez bezpośredni kontakt z inną osobą.
OdpowiedzUsuńMam kotkę, ale o nią jestem spokojny. Ona nie wychodzi z mieszkania. Jeśli ktoś na niej zostawi wirusa, to tylko ja. Będąc zainfekowany, od niej już się ponownie nie zainfekuję.
Myślę, że kary mają wystraszyć osoby, które zachowują się nierozsądnie. Tylko nie wiem, czy to akurat jest sensowne (czytam np., że ktoś chodzi po sklepie godzinę, po czym kupuje bochenek chleba). Ludzie tak postępują, gdy im logika myślenia z jakiegoś powodu nie działa, np. mają objawy nerwicy. Gdyby mogli postępować bardziej logicznie, już by to zrobili.
UsuńDla mnie niezrozumiałe są zasady wg których osoby w Polsce testuje się na koronę. Bo wygląda z nich, że ktoś, kto nie ma objawów i nie może udowodnić, że zetknął się z osobą chorą na koronę, nie ma szans na test.
Jakby u mnie wprowadzono ograniczenie do 2 km to bym nawet na zakupy wyjść nie mogła bo do sklepu mam dalej
OdpowiedzUsuńTo ograniczenie dotyczy przemieszczania się bez widocznej potrzeby. W naszej okolicy np. starsi ludzie są dość aktywni, mieszkają samotnie, ale jadą gdzieś spotkać się z rodziną. Do sklepu można jechać dalej.
Usuń