wtorek, grudnia 25, 2018

Świątecznie

po pracy telekonferencja z rodzinką a potem

na pierwsze kupne uszka z kupnym barszczem
na drugie skrzydła płaszczki (dziabnęłam)
na trzecie kapusta z fasolą
na deser clementine drizzle i "Jasminum" Kolskiego
(o jakże się cieszę, że zostawiliśmy sobie ten film na wigilię! obejrzałam go w czapce z pomponem, a Kraciasty w pomiętym jedwabnym szaliku - przedświąteczne sejle to walka o przetrwanie, także dla szalików - gdyby takie były zakony, leżałabym na podwórku jednego z nich w cieniu na kocu przynajmniej trzy razy w tygodniu)

jeśli coś Wam się zdarza, niech będzie dobre.

7 komentarzy:

  1. Uszka też mieliśmy kupne, ale barszcz sama zakisiłam z pysznych buraków:-)
    U nas na deser brownie - rękami syna zrobione, niebo w gębie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za brownie kupnym nie przepadam, ciekawa jestem jak smakuje takie swojskie. Mam nadzieję, że świętuje się Wam komfortowo :)

      Usuń
  2. Co komu w danym momencie pasuje
    Liczą się relacje
    A nie super jakość dań przy stole

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam, lepiej, gdy jest skromnie w doborowym towarzystwie, niż ful-wypas z mendami dla których trzeba być miłym. Druga opcja wybitnie mi nie odpowiada, nie lubię się męczyć :)

      Usuń

Bardzo proszę NIE komentuj jako Anonim.
Nie toleruję spamu i wulgaryzmów. Komentarze są moderowane, więc take your time. Jeśli uporczywie piszesz nie na temat, w końcu zrobi Ci się przykro. Mam doktorat z rugowania trolli i jęczybuł
***

Please, DO NOT comment as Anonymous.
Talk sense. Spam messages and filthy language won't be tolerated. I have a PhD in silencing trolls & crybabies (summa cum laude)