Jeszcze na nogach mamine klapki, a w żołądku babcina pomidorówka,
ale już nam się kończy co dobre.
Podanie o dziekankę wysłane, białe na głowie zaciapkane farbą, chociaż wcale nie wiem, czy mi tak zależy.
Za nami zjechała szara zima i dzisiaj targała mnie za płaszcz.
Jutro znowu w drodze, pakujemy wałówki i rozjeżdżamy się z Kraciastym w dwie strony.
Trudno mi opuszczać ten dom pełen sierści.
Za oknem leży pierwszy śnieg, Wojtuś strzyże uszami, popacz, białe, puchate.
U nas białego jeszcze ni widu, ale lenistwo za to jest i nie chce odpuścić...
OdpowiedzUsuńJutro idę do pracy, więc polecieć trzeba dzisiaj. Nie chce się ... a gdzie chodzenie za rączkę po wsi w szalikowym opatuleniu, a gdzie gapienie się na mróz za oknem? Buuu ...
UsuńJak tylko wrócę do Clogherhead, biorę Cię za rączkę i idziemy przed siebie :-)
UsuńCzekam ...
UsuńDo mnie jeszcze śnieg nie dotarł;-) Mam nadzieję, że zabieli się na święta;-)
OdpowiedzUsuńW Irlandii bieli sie rzadko, ale Polska ładnie nas pożegnała ...
Usuńu nas w niedzielę popsiukało nieco takiej białej, mokrej ciapy, ale potem już było sucho... no, i dobrze, nie będę już rozwijał, kiedy i gdzie lubię mokrość, ważne że nie muszę się pętać ni furą, ni metrem po mieście - rower wciąż rulez...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
Nie będziesz się rozwijał :D ... to zabrzmiało jak zachęta do drążenia tematu ... ale nie, nie zapytam. Wczoraj wieczorem zachwycałam się w taksówce jak ciepło jest na naszym wybrzeżu.
Usuń