czwartek, czerwca 07, 2018

Nowe badania na temat raka

Przełomowe wyniki badań nad rakiem piersi mogą zaowocować testem bardziej obiektywnie oceniającym, która kobieta chora nie potrzebuje chemii, a dla której wlew korzystnie wpłynie na wydłużenie życia i szansę wyleczenia. Czy to nie wspaniała wiadomość?

Rak może i cwany, ale medycyna nie odpuszcza 💪
Można z nim walczyć, można z nim żyć.

34 komentarze:

  1. To wiadomość na miarę życia. Moja koleżanka właśnie dziś ma trzecią operację i tak boi się chemii, oby jak najszybciej wdrożyli to do leczenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzecią operację?
      ojej
      bardzo współczuję

      Usuń
    2. Rozumiem, czasami chemia jest konieczna. Mam nadzieję, że wszystko u niej będzie zmierzało ku lepszemu, a w międzyczasie warto poszukać też wsparcia psychicznego u przyjaciół i osób, które też wiele przeszły. Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Szybko zdiagnozowana i rokowania dobre, jesteśmy dobrej myśli, wsparcie ma:-)
      Dziękuję:-)

      Usuń
    4. te dwie rzeczy najważniejsze, super!

      Usuń
  2. Nie odpuszcza, walka trwa, na razie rak jakby wygrywa, ale już niedługo, zwycięstwo jest za scianą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rak jest obecny w historii od wieków, ale ostatnie kilkadziesiąt lat to naprawdę wielki postęp.

      Gdy czytam jak czasami trudno w ogóle wykryć, że choroba, którą się ma to rak, to śmiech mnie bierze na te marudzenia, jakie to mamy straszne czasy. Dawniej człowiek umierał na boleść i nie wiedział nawet, co go trafiło. Dzisiaj czasem mamy z tym paskudztwem szansę równej walki, a to już wiele.

      Usuń
    2. masz rację
      zwlaszcza, że w tej chorobie o wszystkim decyduje wczesna diagnoza, któej kiedyś nie było jak postawić

      ogólnie mam uczulenie na tekst - jakie to są straszne czasy, a kieeedyyyś panie to wszystko było lepsze

      Usuń
    3. Wiesz, wiadomo, że gdy ktoś ma guza na piersi wielkości mandarynki to jakby diagnoza sama się zawęża, wiadomo, że to z pewnością nie katar. Zresztą znam kobietę, która nawet takiego guza ignorowała i gdy zajęto się w końcu sprawą niestety było za późno na zwycięstwo (powiedziałabym, że to była samospełniająca się przepowiednia).

      Ale są odmiany raka, że naprawdę człowiek długo nie wie, co mu dolega. Na szczęście testy są coraz czulsze, narzędzi do diagnostyki też coraz więcej. No i są już badania DNA, które wskazują skłonności dziedziczne. 100 lat temu ludzie nie śmieli o tym marzyć.

      Usuń
    4. no mandarynkę zlekceważyć to smutne..

      niestety, np w raku jajnika nawet częste badanie nie gwarantuje wczesnego wykrycia
      ale się polepsza, coraz bardziej, usg dopochwowe to teraz standard, kiedyś - drogie robione w prywatnych gabinetach tylko

      Usuń
    5. Smutne, może jakimś wytłumaczeniem było, że ta kobieta miała też chyba nieleczoną depresję. Brak nadziei, lęk, rezygnacja. Z góry zakładała, że nic z tego nie będzie. I koniec końców doprowadziła się do stanu w którym nikt już nie mógł pomóc.

      Masz rację co do raka jajnika, ale u nas dalej ginekologia jest otoczona nimbem wstydu i rumieńców, jakby cipki do nas nie należały, i to zapobiega wczesnej diagnostyce.

      Usuń
    6. sama mam koleżanki, wykształcone, inteligentne, w różnym wieku, które po prostu nie chodzą do ginekologa...

      Usuń
    7. Lęk jest pod tym względem egalitarny, nie wybiera, kto ma więcej fakultetów. Dlatego relaksacja, samorozwój, dbanie o zdrowie psychiczne i niwelowanie lęku to zadanie naszych czasów.

      Usuń
    8. najbardziej mi się podoba niwelowanie lęku
      reszty rzeczownikó się bojam:pp

      Usuń
    9. :D:D Do relaksacji to ja mam talent po prostu wrodzony ;p

      Usuń
    10. no w sumie ja też, ale że bo bojam się, że to relaksacja typu medytacja i wtedy od ras czujem się bardzo zdenerwowana:pp

      Usuń
  3. Wiadomość wspaniała ... szkoda tylko ,że od przełomu do wdrożenia zwykle długa droga ... a do tego nim u nas zechcą wdrożyć znowu minie sporo czasu ... pozostaje się pocieszać .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ale te straszne koncerny nie chcą zaliczyć wtopy, żeby potem miłośnicy wszystkiego co naturalne nie kwękali, że lekarze próbowali kogoś wyleczyć, ale się nie udało, więc lepiej byłoby, żeby go nie leczyli.

      Nie chcę być źle zrozumiana, naturalne wspieranie sił organizmu to oczywiście świetna sprawa, myślę, że ruch, zdrowe odżywianie, suplementacja to podstawa w życiu. Ale czasem trzeba z grubej rury. Rak jest taką chorobą. Nawet większość sprzedawców homeopatycznej wody z cukrem ma na tyle przyzwoitości, żeby tej sprawy nie tykać i nie udawać ekspertów.

      Usuń
    2. jak człowiek złamie nogę to idzie do lekarza bez wahania, prawda? Robi prześwietlenie, badania inne, gips itp
      wtedy ludzie nie mają wątpliwości
      a co to jest złamana noga w porónaniu z rakiem!

      Usuń
    3. @rybenko, jak świetnie ta Twoja wypowiedź pasuje też do leczenia zaburzeń psychicznych.
      - Może masz depresję?
      - No coś Ty, w naszej rodzinie nigdy nie było wariatów, może alkoholicy, ale nigdy wariatów. Do psychiatry nie pójdę, walnę sobie setę i przejdzie.

      A w przypadku raka trochę rozumiem strach przed diagnozą, a trochę nie. Sama wolałabym wiedzieć, działać, robić cokolwiek.

      Usuń
    4. Och oczywiście że diagnoza tak przeraża! Ważne zająć się działaniem a nie jojczeniem. Nie pozwolić śpię strachu sparaliżować

      Tak jest. Depresja wywołuje zaskakujące reakcje...

      Usuń
    5. Ludzie są jednak pod tym względem różni, są i tacy, którzy chcą żeby samo przeszło.

      Mądralińscy mówią, że dawniej nie było depresji i to problem zmyślony. Mądralińscy mogą być zaskoczeni, gdy się dowiedzą, że lekarz podejrzewając depresję i jej genetyczne pochodzenie zapyta o to, czy rodzice lub dziadkowie dużo pili alkoholu. Alkohol chwilowo poprawia nastrój stąd ludzie ze skłonnościami depresyjnymi, z braku innych lekarstw, szybciej się uzależniają.

      Usuń
    6. matko, w mojej rodzinie roi się od alkoholików!!!

      Usuń
    7. Szybciej się uzależniają, bo chętniej powtarzają doświadczenie z alkoholem, co nie znaczy, że nie można się uzależnić z innych powodów.

      Za innych nie odpowiadamy. Napisałam to ze względu na przekonanie, że pewne zaburzenia psychiczne pojawiły się niedawno. Depresja była zawsze, po prostu inaczej ją nazywano. A że jest sprzężona z chałupniczymi metodami poprawiania sobie nastroju, stąd pytania o używki.

      Inna sprawa, że droga może też być odwrotna. Jeśli ktoś nie miał depresji przed chorobą alkoholową, zawsze może się ona pojawić później jako powikłanie związane z alkoholem.

      Usuń
    8. znam dobrze przynajmniej 2 osoby, alkoholików, którzy chorują na depresję
      jeden z nich bardzo chętnie ma depresję, alkoholizm traktuje jak przyjemnośc:/

      Usuń
    9. No cóż ... się powtórzę pisząc, że za innych nie odpowiadamy. Poza tym w którymś momencie alkoholizmu alkohol już nie jest przyjemnością a koniecznością, cokolwiek by delikwent nie mówił na ten temat,

      Usuń
  4. W lutym tego roku pożegnaliśmy przyjaciółkę rodziny. Rak. Walczyła 20 lat.
    Druga wciąż walczy.
    A mama koleżanki leczona jest w tej chwili w ciemno - podwójna chemią. Organizm zaatakowany przez przerzuty, a nikt nie jest w stanie dociec, gdzie jest właściwy rak, od którego się to wszystko zaczęło.
    Nowotwory szaleją, więc dobrze, że medycyna robi postępy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tak bywa, że dopiero przerzuty dają objawy z którymi idziemy do lekarza.

      Walka z rakiem to walka na wszystko co jest pod ręką, widły i sztachety z płotu. Domyślam się, że nie jest miło. I nie bardzo też jako ludzie mamy wybór. Życie albo śmierć. Rozumiem, że niektórzy się buntują, obwiniają lekarzy, los, Boga. Ale myślę, że przede wszystkim trzeba walczyć, żeby żyć. Jeśli lekarz mówi "no to walczymy", to zawsze jest nadzieja.

      A nowotwory szaleją, bo i żyjemy dłużej. Ich wysyp jest faktycznie w pewnym wieku do którego nasi przodkowie po prostu nie mieli szansy dożyć na pełnej petardzie.

      Usuń
    2. W tym wypadku kobieta była przez cały czas pod ścisłą i systematyczną kontrolą lekarza, bo już kiedyś miała epizod z rakiem. Niestety, nowotwory bywają dużo bardziej podstępne niż człowiek rozsądny...
      Nie sądzę, żeby wysyp nowotworów miał związek z długością życia. Tak się składa, że z obu stron mam przodków długowiecznych i nikt z rakiem nie wojował. Przyczyn upatruję w zatrutym powietrzu, jedzeniu, środowisku.

      Usuń
    3. No ba, ja co jakiś czas chodzę na usg piersi. I to nie znaczy, że to jest magiczny środek na to, żeby nie zachorować, raczej normalny środek, żeby szybko wyrwać sztachetę.

      W rodzinie mojej mamy wszyscy są długowieczni, no i są długowieczni, bo rak ich omijał, ale są też długowieczni na tyle, żeby ledwo pamiętać swoje rodzeństwo zabite przez szkarlatynę przed wojną. Naturalna selekcja, zjawisko dzisiaj zapomniane. To może się wydawać śmieszne, ale rak może też być efektem tego, że udało się nam dzięki postępowi cywilizacyjnemu nie umrzeć już za młodu.

      Rozumiem Twój punkt widzenia, ale statystyka mówi swoje, wysyp zaczyna się po 50-ce, czyli w wieku w którym ludzie jeszcze 200 lat temu uważali siebie już za mocno wiekowych:
      Tutaj są słupki statystyczne.

      Oczywiście brudne powietrze nie pomaga, ale przy krystalicznym powietrzu i organicznym jedzeniu Barbara Radziwiłłówna wygniła od środka.

      Usuń
    4. Barbara Radziwiłłówna miała skancerowane geny, cóż poradzić...

      Usuń
  5. Medycyna wciąż robi postępy, choć nie do końca jej ufam, ale są sprawy, gdzie żadne inne sposoby nie pomogą i trzeba pójść do szpitala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo "sposoby" działają tylko na rzeczy samouleczalne. Jeśli kogoś boli gardło, to milej go boli, gdy bierze pastylki na gardło. Raka nie da się tak traktować, a brak zaufania też nie pomaga.

      Usuń

Bardzo proszę NIE komentuj jako Anonim.
Nie toleruję spamu i wulgaryzmów. Komentarze są moderowane, więc take your time. Jeśli uporczywie piszesz nie na temat, w końcu zrobi Ci się przykro. Mam doktorat z rugowania trolli i jęczybuł
***

Please, DO NOT comment as Anonymous.
Talk sense. Spam messages and filthy language won't be tolerated. I have a PhD in silencing trolls & crybabies (summa cum laude)