I widzisz, droga Mu, dopiero komentarz do tekstu Wolanda uświadomił mi to, co w tytule. Nie tylko protest opiekunów dzieci, ale przede wszystkim protest dorosłych niepełnosprawnych trwa w Sejmie. Od 18 kwietnia.
Wstyd mi, że tak łatwo ulegam własnym stereotypom: na wózku znaczy nie do końca samodzielny, lekko upośledzony intelektualnie czyli nie do końca dorosły, mający problem z mówieniem czyli niezdolny do samodzielnego życia. O każdym z nich łatwiej tak pomyśleć - nie tylko niezdolny, ale nawet niechcący tego samodzielnego życia, rozmiłowany w tym, że matka mu zmienia pampersa, pozbawiony pragnień wyższych. Przecież po co mu 500 złotych na rehabilitację? Po co się rehabilitować? Po co komu dofinansowanie psychologa, seksuologa? Bilet do Lichenia, albo w inne święte miejsca, może raz na kilka lat do Medjugorie, ale z talonami na jedzenie w ośrodkach kościelnych. Jak się wyrehabilituje to jeszcze nie będzie tak ładnie wychodził na zdjęciu jeden z drugim wśród radosnych zakonnic. Jeszcze stanie prościej i jak to będzie wyglądało?
Jak to jest, że pieniądze dla tzw. wszystkich są na 500+ natomiast niepełnosprawni i ich rodziny podejrzewa się o to, że będą wydawać na coś innego niż własne potrzeby, które potrafią prawidłowo zdefiniować? Dla potencjalnych wyborców czyli półobywateli przekupna kasa na piwo i grilla, dla osób w potrzebie będziemy pampersiki wydzielać i zapewniać pierwszeństwo w kolejkach, których nie ma. Niech znają swoje miejsce, niech widzą, jacy jesteśmy wspaniałomyślni.
Jak to jest, że Wanda Tkaczyk-Stawska nie tylko nie jest do protestujących dopuszczona w budynku, który jest opłacany przez podatników i którego jedynym sensem istnienia jest to, że istnieją podatnicy, ale nawet nie może usiąść w pobliżu? Czy coś by zmieniło jej publiczne zapewnienie, że codziennie słucha Radia Maryja?
Jak to jest, że politycy mówią o nich, dorosłych niepełnosprawnych i ich opiekunach, słowa jakie mówią i im nie wstyd? Bo co, za bardzo z domu wychodzą i przesiadują w miejscach publicznych bez sensu? ... podczas gdy bóg się nie myli i dlatego wszystko jest symetryczne.
Nie będzie trzech stron wykładu, bo mówię Ci Mu,
to do chuja niepodobne.
Mysz.
niedziela, maja 13, 2018
8 komentarzy:
Bardzo proszę NIE komentuj jako Anonim.
Nie toleruję spamu i wulgaryzmów. Komentarze są moderowane, więc take your time. Jeśli uporczywie piszesz nie na temat, w końcu zrobi Ci się przykro. Mam doktorat z rugowania trolli i jęczybuł
***
Please, DO NOT comment as Anonymous.
Talk sense. Spam messages and filthy language won't be tolerated. I have a PhD in silencing trolls & crybabies (summa cum laude)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
od zawsze byłem przeciwnikiem podejścia do pomocy polegającego na tym, aby nie dawać pieniędzy, lecz dostarczać konkretnych towarów, typu jedzenie, ubranie, etc... zauważmy, że przyczyną takiego chorego podejścia jest lęk na pograniczu paranoi, że beneficjent otrzymaną kasę od razu przeznaczy na narkotyki /najczęściej na najpopularniejszy, najłatwiej dostępny narkotyk, czyli alkohol/... tak, jest to możliwe, że ów beneficjent czasem wyda tą kasę na ów narkotyk, tylko pytanie brzmi: "i co z tego?"...
OdpowiedzUsuńod razu zastrzegę, że "leczenie" problemów narkotykiem /alkoholem lub innym/ uważam za chore zachowanie, gdyż takie leczenie przynosi ulgę tylko na chwilę, po której to chwili problem wraca, nieraz nawet się zmienia i zwiększa, ale to wcale nie jest powód, bym miał decydować za drugiego człowieka, co mu jest potrzebne... takie wspomniane podejście de facto stawia pod znakiem zapytania szczerość intencji donatora, czy naprawdę chce komuś pomóc, czy tylko się dowartościować korzystając z czyjejś niefajnej sytuacji... takie podejście wręcz uwłacza godności tego drugiego człowieka... owszem, zdarzają się czasem przypadki polegające na tak głębokiej niepełnosprawności, iż ten drugi człowiek nie jest w stanie prawidłowo rozpoznać sytuacji w której się znajduje i pomoc wtedy polega także na podjęciu decyzji za niego... jednak ekstrapolowanie tego na wszystkich potrzebujących jest czymś bardzo mocno chorym...
obecny reżim podłej zmiany tak właśnie traktuje wszystkich niepełnosprawnych, co zresztą jest konsekwencją tego, że tak traktuje właściwie wszystkich obywateli, jako owych niepełnosprawnych umysłowo w takim stopniu, ze trzeba za nich zdecydować, jak mają żyć... a przy okazji państwo daje zarobić pasożytowi żerującemu na tym kraju i jego uprzywilejowanym funkcjonariuszom, o jakiego pasożyta chodzi chyba nie muszę precyzować, tak?...
nie muszę też potwierdzać Twojej puenty brzmiącej "to do chuja niepodobne", bo jest ona dla mnie jak najbardziej oczywista...
p.jzns :)...
Wiesz @PKanalio, gdy pracowałam jako nauczycielka i widziałam dzieci, które nie miały zimowego ubrania, rodzice byli uzależnieni od alkoholu i dostawali pieniądze na buty dla dzieci, a butów nie było przez kolejne miesiące, to dostrzegałam sens dawania przedmiotów zamiast kasy. Tyle, że rząd tym rodzicom między innymi dał bez wahania 500+ (tak się jakoś składa, że rodziny alkoholowe dość często są wielodzietne, widocznie do poczęcia dziecka potrzebna jest taka właśnie miłość, której, jak wiadomo, brakuje podczas in vitro - uwaga, ironia), natomiast z jakiegoś powodu podejrzliwym okiem patrzy na niepełnosprawnych i ich opiekunów, jakby cały czas nic nie robili, tylko łoili bimber. Uważam, że jest to wynik pewnego myślenia kościelnego (bo powszechnie obecnego w hierarchii katolickiej). Chodzi o to, że gdy ktoś zgłasza swoją opinię, protestuje, chce naprawy systemu, za nic w świecie nie można mu przyznać racji. Albo nawet lepiej, nazwałabym to takim Syndromem Krystyny (inspiracja blogerką, która nigdy nie wycofuje się ze swojego zdania, gdy popełnia jakiś błąd w myśleniu). Jeśli ktoś logicznie argumentuje, za Chiny Ludowe nie można mu przyznać racji i uznać jego rozwiązanie oraz zrobić wg tej argumentacji lub nawet zadośćuczynić. Nie, należy pozorować działanie lub zrobić coś odmiennego. Jest to pewna mutacja kościelnego sposobu radzenia sobie z kryzysami gdzie 1) oprócz ukrycia sprawcy zamieszania należy ukarać degradacją księdza, który wyłamuje się i protestuje publicznie wskazując jątrzący się w instytucji problem, 2) dobrze jest robić to, czego ludzie nie chcą i nie robić tego, czego ludzie chcą (o logice chrzczenia, gdy ludzie nie chcą ochrzcić i nie chrzczenia, gdy ludzie o chrzest dziecka proszą już wielokrotnie w różnych miejscach pisałam). Generalnie chodzi o pokazanie, że ma się władzę, natomiast przyznanie protestującym racji byłoby wg władzy obniżeniem własnego autorytetu. Nieistotne, że w ten sposób obniżają swoją wiarygodność. Takie Krystyny żyją we własnej bańce honoru i godności do którego nie dociera żadne info o realnym stanie wiarygodności. Jesteśmy godni, bo jesteśmy spójni, a spójność oznacza, że nigdy z niczego się nie wycofujemy ... nawet natomiast jeśli się w końcu wycofamy, należy przedstawić to jako zaplanowane wiele miesięcy temu działanie. Na końcu tej zawieruchy ogłosi się, że to, co zrobiono zawsze zamierzano zrobić i protest nie miał tu żadnego znaczenia. Partia, jak Lenin, jest niewzruszona i wszystkowiedząca, działająca na zasadzie antycypacji.
Usuńakurat podałaś przykład owej głębokiej niepełnosprawności właśnie, specyficznego rodzaju zresztą, bo nie dotyczącego jednej osoby, lecz całej rodziny, dorosłej jej części, a jak wspomniałem wcześniej, w takich przypadkach uznaję wyższość pomocy rzeczowej nad finansową...
Usuń...
natomiast zwróciłaś też uwagę na ową porażającą niekonsekwencję w traktowaniu, gdy z góry się zakłada patologię u niepełnosprawnych i ich opiekunów, zaś przymyka oko, wręcz udaje się, że taki problem nie może zaistnieć w przypadku 500+...
...
a tak przy okazji to istnieje jeszcze inne zjawisko, którego geneza tkwi w czasach wcześniejszych, jeszcze przed podłą zmianą... otóż konstrukcja wielu przepisów dotyczących pomocy społecznej pozostawia mnóstwo do życzenia, by nie rzec, że jest wręcz fatalna i w tym momencie pojawia się ta zadziwiająca cecha podłej zmiany, że zmienić prawo do własnych partyjnych celów potrafią migiem, przez ćwierć nocy, za to gdy jakieś prawo naprawdę wymaga korekty, to są zadziwiająco bezradni, a gdy w końcu po długich mękach coś zmienią, to spieprzą jeszcze bardziej...
To, że tropi się nagle z troską patologię w rodzinach w których jest niepełnosprawność, natomiast spokojnie szasta się kasą w stronę suwerena jest moim zdaniem najprostszą formą populizmu. To kupowanie wyborców za nasze własne pieniądze.
UsuńJestem za pomocą rodzinom w formie zwolnień podatkowych ... czyli najpierw ta rodzina powinna generować jakiś swój udział we wspólnej kasie, którą później się im rozdziela. Dawanie z góry ustalonej stawki każdemu tylko dlatego, że istnieje jest dla mnie niepoważne.
Niepełnosprawni powinni być wyłączeni z tego schematu, bo przecież oni tacy jacy są sami na świat się nie pchali, ich opiekunowie powinni zaś dostawać normalną pensję - w końcu odwalają robotę za państwo w nienormowanym czasie pracy. Jeden z sensów istnienia państwa jest taki, że wyrównuje szanse, jeśli tego nie robi, jest zasadniczo zbędne. Ale m.in. dlatego też świadczenia pomocowe dla osób zupełnie sprawnych powinny być celowo niskie. Państwo ma motywować do rozwoju i czynić to mądrze, inaczej podatnicy nie mając siły utrzymywać wszystkich z dwiema lewymi rączkami wypiszą się z tego biznesu.
Co do niemrawości poprawiania prawa, które poprawione być powinno, zgadzam się. Akurat przepisy dotyczące niepełnosprawnych są obarczone różnymi przekonaniami o gorszości ludzi niesprawnych lub starszych. To ludzie ze śmietnika, już się nie liczą, więc nie trzeba im niczego usprawniać, bo ludzie ze śmietnika nawet na wybory nie chodzą za często - tak sobie koncypują rządzący.
500+ i inne programy budżetowe wcale nie byłyby takie złe, gdyby nie fakt, że w większości są przydzielane rodziną, które wcale ich nie potrzebują, bo oni umieją się ustawić i wiedzą jak kombinować. Mimo wszystko pieniądz rodzi pieniądz, więc im więcej pieniędzy państwo zainwestuje w społeczeństwo, jest szansa, że gospodarka w reszcie ruszy do przodu. Inna sprawa, że rodziny naprawdę potrzebujące - jak w tym przypadku rodziny osób niepełnosprawnych, a nawet same osoby niepełnosprawne tej pomocy nie otrzymują. Dlaczego?
OdpowiedzUsuńPonieważ w tej pomocy nie chodzi o pomoc, chodzi o to, aby kupić głosy patriotów.
UsuńProgramy pomocy rodzinie są dobrym pomysłem, tyle że jak napisałam, nie powinni jej dostawać ludzie, którzy nie pracują. Tylko to motywuje do szukania legalnego zarobku, czyli do wejścia do społeczeństwa obywatelskiego, gdzie wspólnie dźwigamy państwowe wydatki. Mam wątpliwości czy pieniądze o których mówimy zostały zainwestowane w społeczeństwo. Podejrzewam, że zostały zwyczajnie przejedzone. A to coś innego - od tego szamba robią się pełne, ruszenie gospodarki polega na długofalowych planach. Tych chyba nigdy nie mieliśmy do tej pory, za żadnych rządów - jako naród nie umiemy czekać ani planować.
A wiesz dlaczego oni tacy niewzruszeni i tak nagle głęboko zatroskani o to, jak niepełnosprawni będą gospodarowali tymi ogromnymi pieniędzmi? To proste - dzięki tej powalającej trosce zwalą finansowanie na NFZ ... a NFZ ma co ma, nic innego mieć nie będzie, więc nasza miłosierna zmiana zwyczajnie jedne świadczenia zamieni na drugie, komuś choremu zabierze innemu da i jeszcze się pochwali
OdpowiedzUsuńTak, myślę, że tak będzie. Bawi mnie niezmiernie, gdy rządzący dają dziadowskie pieniądze budżetówce, po czym oświadczają, że to nie ich wina, że nie ma pieniędzy, bo NFZ się tym zajmuje. I to nie dotyczy tylko tych ostatnich nie-rządów, to taki ogólny trend piarowy kolejnych rządów w naszym (k)raju.
Usuń