piątek, października 25, 2024

Barbara

Jadwiga Barańska umarła w nocy, kilka dni po swoich 89 urodzinach.
Był to jeden z tych rzadkich przypadków, gdy informacja o współpracy z mężem-reżyserem nie budziła we mnie krytycznych wątpliwości. To on miał szczęście, że spotkał na swojej drodze taką aktorkę. Dopiero teraz, patrząc na jej filmografię, zdałam sobie sprawę jak rzadko występowała. Ciekawe, że w powodzi różnorakich przeróbek nikt nie wziął się do tej pory za ponowne ekranizacje "Hrabiny Cosel" oraz "Nocy i dni". Barbara Niechcic ... za tę jedną rolę wieczna pamięć dla Jadźki.

Noce i dni.

44 komentarze:

  1. Jadwiga też miała szczęście, że spotkała Jerzego.

    " jak rzadko występowała"
    To dlatego, że wyemigrowali.
    Potem jeszcze "Chopin" był

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Asenato, wyemigrowała, ale wcześniej nie zagrała wielu głównych ról w filmach kinowych (większość jej dorobku to zapisane na taśmie filmowej spektakle teatralne).

      Usuń
    2. Hrabina Cosel- 1968
      Noce i dnie- !975 (serial chyba dwa lata później)
      Trędowata-1976
      I jeszcze jakieś drobiazgi.

      Nie jest tego dużo, myślę jednak ,że jej kariera może nabrałaby przyśpieszenie.
      Tylko, że w 1978 roku wyjechali.

      Ale i tak Barbara jest jedną z ciekawszych postaci w filmie polskim.
      A to jest bardzo duże osiągnięcie.

      Usuń
    3. @Asenato, właśnie to miałam na myśli; przed 1968 oraz pomiędzy "Hrabiną Cosel" i "Nocami i dniami" jest sporo spektakli telewizji (to lepiej widać na stronie filmpolski.pl), ale duży ekran zdecydowanie jej nie sprzyjał. Nie sądzę więc, żeby jej kariera wyglądała na nabierającą przyspieszenia, najwyraźniej albo nie proponowano jej ról kinowych, albo z jakichś powodów miała inne priorytety.

      Usuń
    4. Zajrzałam na filmpolski.pl.
      I można powiedzieć, ze przerw w teatrze nie miała.
      Bo kiedyś to się jednak teatr miała większe znaczenie.

      "duży ekran zdecydowanie jej nie sprzyjał"
      Ma trzy, niech będzie dwie poważne kreacje aktorskie.
      Można zagrać więcej, ale nic z tego nie zostanie zapamiętane.

      "Nie sądzę więc, żeby jej kariera wyglądała na nabierającą przyspieszenia"
      Tego już się nigdy nie dowiemy.

      "nie proponowano jej ról kinowych"
      Trzeba by się przyjrzeć innym aktorkom, jak to z tymi propozycjami było.

      Usuń
    5. @Asenato, bez obrazy, czasami rozmowa z Tobą jest jak rozmowa z AI ;)
      Przecież nie pisałabym o tym, że grała rzadko w filmach kinowych, gdybym nie miała obserwacji, której zamierzasz się przyglądać. O tym właśnie piszę: grała mało w kinie, grała sporo w teatrze tv, czyli przerwy w karierze jako uzasadnienie (ciąża, nałogowe picie, skręt kiszek, itp) odpadają. W tamtym czasie zestaw twarzy grających w polskim kinie był bardzo wąski: jeśli raz dostałaś się do kina i nie zapiłaś, albo nie zaszłaś w ciążę, dostawałaś propozycje grania i ciągle spotykałaś tych samych aktorów. Jest więc dla mnie niezmiernie intrygujące, dlaczego grała w kinie tak mało. Nie jest to w żaden sposób krytyka tych dwóch ról z których jest pamiętana.

      Usuń
    6. PS, @Asenato, wcale nie myślę, że używasz AI (to tak uprzedzam na poczet tekstu, który pewnie się u mnie dzisiaj pojawi), natomiast już wielokrotnie zauważyłam, że zakładasz niewiedzę u komentatora na temat tego o czym pisze. Albo tylko tak wyrażasz myśl na piśmie i dochodzi do nieporozumień. W każdym razie, rozmowa z Tobą jest ciekawa (choć bywa też irytująca ;)). Pozdrawiam :)

      Usuń
    7. "zakładasz niewiedzę"
      Nie zakładam niewiedzy tylko to ,że ktoś może mieć inne zdanie.
      A różnica zdań wymaga dyskusji.

      Każdą różnicę w pojmowaniu jakiegoś problemu, rozkładam na części.
      I może być ,że wchodzę w pewną upierdliwość.
      No taki mój styl 😉
      Ale cenię sobie rozmówców o innych poglądach, zapatrywaniach na różne sprawy.

      Usuń
    8. @Asenato, uff, dobrze, że się nie obraziłaś. Ja mam z kolei taki styl, że walę opinią między oczy. Czasami taką mam intencję, a czasami niekoniecznie i tylko mi tak wychodzi. Pewnie to wynika z tego, że piszę trochę tak, jak mówię, a gdy mówię i słychać melodię, zdania brzmią inaczej, zdecydowanie mniej agresywnie ;) poza tym, gdybyśmy rozmawiały twarzą w twarz, widziałabyś, że się wtedy uśmiecham, albo robię facepalma (ale jako dowcip, nie na poważnie).

      Usuń
    9. Nieraz mogę być trochę (żeby trochę) uparta.
      Ale to nie moja wina, tylko znaku zodiaku pod którym się urodziłam 😁
      https://asenata2.wordpress.com/2024/07/30/baran/

      Usuń
  2. Lubiłam ten serial! Barbara Niechcic była tam tak prawdziwa! No i ten Strasburger z Nenufarami, o maj got!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Rybeńko, mnie nadal zachwyca jej przedstawienie losów zwykłej kobiety, która podjęła wbrew sobie pewną życiową decyzję, żeby potem w cięższym czasie uciekać myślami do bajki o księciu. Psychologicznie to miażdżąco prawdziwa historia, zresztą nie tylko jeśli chodzi o Barbarę (jest wiele pobocznych, wspaniale zagranych wątków).

      Usuń
    2. Bardzo dobrze to ujęłaś
      Ta historia nad porusza no nie jest wymyślona, jest uniwersalna

      Usuń
    3. @Rybeńka, oczywiście, przecież to historia kobiet jakie znamy (może nawet z bliskiego otoczenia), chimerycznych, marudnych, z nerwicami, które mają swojego ulubionego synalka i ignorują inne dzieci, są niesprawiedliwe, zgorzkniałe, nieprzewidywalne. Tylko widzimy to od wewnątrz, więc rozumiemy, przeżywamy, może usprawiedliwiamy. Barbara Niechcic to baba wszystkich bab :)

      Usuń
  3. Ech, Barbara.... z tym wiecznym zdziwieniem na twarzy, zdegustowaniem i marzeniami.
    Nie będę oryginalna i powiem, że najpiękniejszą scena w filmie jest ta z nenufarami i nie tyle sama scena mi się podoba, ale oddanie impresji- obraz malarski wręcz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Jaskółko, scena z nenufarami ważna, bo jest to przecież bajka do której Barbara będzie wracała, przerabiając zresztą ten wątek na potrzeby aktualnej sytuacji (np. Tolibowski pędzący powozem, żeby ją zabrać z domu w którym utknęła - akurat ten obrazek jest w dołączonym klipie - jest tylko marzeniem głównej bohaterki).

      Usuń
    2. Oczywiście, że jest ważna, oczywiście, że to senne marzenia, a ta scena chyba jednak się wydarzyła i jest wspomnieniem, ale mnie zachwyca sceneria, to mnóstwo nasłonecznienia, te pastele...

      Usuń
    3. @Jaskółko, scena z nenufarami jest wspomnieniem, natomiast inne późniejsze obrazy są ewidentnie zmyśleniem. Znajomość z Tolibowskim nie wyszła poza konwenanse i to jedno zdarzenie, które tak się wryło w pamięć głównej bohaterki, że pojawia się za każdym razem, gdy Barbara chce uciec od rzeczywistości.

      Usuń
    4. A swoją drogą chyba każda z nas ma takie wspomnienia/marzenia, do których ucieka w trudnych chwilach. Takie: "Gdybym wtedy...."

      Usuń
    5. @Jaskółka, musiałam się chwilę nad tym zastanowić, bo nie byłam pewna, czy coś pomijam, niedopowiadam, czy może pamięć mnie zawodzi. Ale nie, nie mam "gdybym wtedy ...". Lubię oczywiście określone fabuły jako pocieszki w trudnym czasie (z tego powodu lubię ekranizacje Jane Austen), ale nie mam osobistej historii w której zastygłam na rozdrożu.

      Usuń
    6. Nie zakładałam, że każda, napisałam "chyba". Ja , niestety, mam takie momenty, ale trwają krótko, bo raczej "teraz" jest dla mnie ważne, a tamte wybory wiązały się z konkretną sytuacją umiejscowioną w danym czasie i przyniosły takie a nie inne skutki ( nie zawsze pozytywne dla mnie).
      I teraz ja zastanowiłam się, czy określone fabuły są dla mnie "pocieszkami" i nie, raczej nie.

      Usuń
    7. @Jaskółko, jestem przekonana, że brak u mnie takiego swoistego "przerywnika" wynika z tego, że oceniam swoje życie jako szczęśliwe tu i teraz. Z drugiej strony, jestem sobie w stanie wyobrazić, że w przyszłości będę tęskniła do chwil spokojnego szczęścia i wtedy taki przerywnik by się pojawił. Ale on będzie wynikał z realnego życia, z prawdziwych decyzji, dokładnie tak, jak u Ciebie. U Barbary zaś przerywnik nie bazował na realiach, to wręcz eskapizm nastoletni. Bo tak naprawdę nic się nie wydarzyło, były te nenufary, i poza tym niewiele więcej, do tego ona o niczym nie zdecydowała.

      Usuń
    8. W dodatku ona o niczym nie decydowała, stąd te marzenia i mrzonki wręcz nastolatki. Ale zagrała rewelacyjnie no i rolę Idalii także:):):)
      U mnie wtedy wydawało mi się, ze jest wszystko w normie i panuję nad życiem swoim, ale teraz widzę, jak bardzo się myliłam. Teraz życie mam spokojne, ale i warunki zupełnie inne, a przede wszystkim mam Jaskóła jako solidną "podporę".

      Usuń
    9. @Jaskółko, w postaci Barbary uderza mnie właśnie niedojrzałość. Ona bardzo długo ma młode mechanizmy radzenia sobie ze stresem, oparte na mrzonkach, przeinaczaniu, oskarżaniu innych. A jednocześnie, czasami wyraża bardzo głębokie treści (niemalże filozoficzne, choć widać, że postać niczego nie czyta). I to jest tak złożona osoba, tak chimeryczna, że (przyszło mi do głowy) Dąbrowska raczej jej nie wymyśliła, tylko opisała kogoś, kogo dobrze znała. Barańska zagrała ją wspaniale, łatwo było wpaść w karykaturę, a tu nic takiego się nie stało.

      Najlepiej widać wszystko z odległości, czasami więc nie podejmujemy optymalnej decyzji tylko dlatego, że nie znamy większego obrazka. Bywa też, że odrzucamy dobre rady, albo nawet mamy pretensje do doradzaczy. Trzeba to sobie wybaczyć, nie mogliśmy lepiej :). Miałam w życiu dużo szczęścia, bo moje głupie decyzje nie zaważyły na moim losie, przesmyknęłam się, poszło, minęło.

      Usuń
  4. Chociaż postać Barbary drażniła mnie często, to chyba nikt nie zagrałby tej roli lepiej. Pięknego wieku dożyła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @jotko, Barbara drażni, bo jest prawdziwa. Ludzie właśnie tacy są. Zdecydowanie częściej mamy w kinach opowieści z morałem, w których miłość można wychodzić, brzydkie kaczątka wyrastają na łabędzie, a bohaterowie z wiekiem mądrzeją. W życiu tymczasem sporo ludzi chodzi w kółko niczego nie odkrywając, latami pozostaje w beznadziejnych związkach i śmiertelnie obraża się na tych, którzy wydają się mieć choć trochę lepiej.

      Usuń
    2. Drażniła, bo znałam podobne osoby, a nawet miałam ciotkę podobnego usposobienia i o tym samym imieniu! Nie jestem zwolenniczką cukrowych historii o szczęśliwych zakończeniach na siłę...

      Usuń
    3. @jotko, rozumiem. Dość często spotykam się ze zjawiskiem, że zamiast dać się ponieść fabule, docenić zwarte w niej obserwacje zachowań ludzkich poczynione przez autora, widz/czytelnik bierze stronę jakiejś postaci i drażni go, że owa postać nie robi tak, jakby chciała druga postać. Stąd np. czytam o "team Bogumił", ludziach, którzy klarują, że Barbara tak naprawdę Bogumiła kochała (chociaż o tym nie wiedziała). Takie komentarze są nawet pod klipem, który wkleiłam do tekstu. Podobnie bywa przy okazji dyskusji o "Lalce" - no dlaczego ta głupia Izabela Wokulskiego nie chciała ... chociaż Prus dość wyraźnie nakreślił tło i jak tak się pomyśli, to przecież wiadomo dlaczego :)

      Usuń
    4. No pewnie że wiadomo, ale czy to nie jest właśnie super, że tak się przeżywa losy fikcyjnych postaci? to też przecież funkcja sztuki - emocje! a piszesz o tym jakby to było cos nagannego...od rozkminiania reszty są krytycy!

      Usuń
    5. @jotko, nie jest to naganne, tylko infantylne. Dzieci w taki sposób próbują dostosować jakąś historię do własnego świata wewnętrznego, który z konieczności (krótki czas życia) jest dość ubogi w doświadczenie. Dorośli w teorii mają szanse być bardziej refleksyjni, ale się okazuje, że niekoniecznie tak jest. Żeby było zabawniej, gdy napiszesz post o tym, że nie należy oceniać innych po pozorach, 60 komentatorek napisze Ci, że one tego nigdy nie robią ;)

      Usuń
    6. Cóż, jedni są infantylni całe życie, inni bardzo dojrzali od zawsze, jeszcze inni
      poważni/ponurzy i i bezkompromisowi do bólu, ale ta różnorodność właśnie jest piękna:-)

      Usuń
    7. @jotko, nie powiedziałabym, że infantylność jest przeciwieństwem powagi i ponurości :) To by znaczyło, że osoby postępujące logiczne nie są radosne, a uśmiech musi świadczyć o głupkowatości i braku logiki. W temacie o którym rozmawiamy chodzi o to, że dorośli ludzie nadal wyrażają oceny wyniesione ze szkoły podstawowej: oceń postać, ta jest dobra, tamta jest zła, zaliczone, trzy plus. Woland też trochę natrącił w temacie (TUTAJ), ale to wiesz.

      Z pewnością różnorodność wnosi do życia zaskoczenie, ciekawość & rozrywkę.

      Usuń
    8. Ale to nie było przeciwstawienie o jakim piszesz, wymieniłam bez porównania.

      Usuń
  5. Absolutnie uwielbiam. Zdawała do szkoły filmowej z moją ciocią, od dziecka słuchałam o niej opowieści. Dla niej obejrzałam "Trędowatą" i w tym filmie była po prostu bezbłędna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @JoAnno, hrabina Idalia, kolejna fantastyczna rola drugoplanowa.

      Czy Twojej cioci udało się zdać?

      Usuń
    2. Udało, ale zaraz potem okazało się, że jest w ciąży i zrezygnowała. Wcześniej była w teatrze w Lublinie z Wiesławem Michnikowskim, o którym też wysłuchałam wiele ciepłych opowieści. Długo pracowała w Operetce Wrocławskiej. No i całe życie pisała do szuflady całkiem dobre wiersze. :)

      Usuń
    3. @JoAnno, przepraszam, że tak kontynuuję, ale ciekawość mnie zżera. Jeśli możesz odpowiedzieć, w jakim charakterze pracowała w Operetce (bo jednak teatr a operetka to nie to samo)?

      Usuń
  6. Aktorka świetna,charakterystyczna,choć w zasadzie zagrala tylko dwie filmowe role. Rola Barbary Niechcicowej to niewątpliwie rola jej życia.Zagrała kobietę bardzo prawdziwą i "życiową". Pamiętam to szaleństwo,pełne kina,kolejki po bilety. Z rodzicami byłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ja-Ewo, zdecydowanie bardziej wolę serial, choć film kinowy też jest dobrze zmontowany. Rola Barbary jest jej życiowym osiągnięciem, oczywiście miała co grać, scenariusz był świetny :)

      Usuń
  7. Odkopałam Twój komentarz sprzed kilku dni. Rozczarował mnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niechcicowa mnie wkurzała jak jakniemco. Wszystkim. Głosem, rozdarciem, neurotyzmem... tym wiecznym Bogumił. Podejsciem do synusia. Binczycki rewelacyjny. I w ogóle serial. Jadwiga w tej roli tak mocna że aż bolesna. Swietna. Bardzo żal, ze nie skorzystala z propozycji w usa.Hrabina Cosel też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Teatralna, jasne, ale jak tak się rozejrzeć, to przecież znamy takich Basiek niezrównoważonych na kopy. I Bogumiłów, którzy żyją złudzeniami, że jakoś się dogadają, że mają ze sobą dużo wspólnego :)

      Usuń

Bardzo proszę NIE komentuj jako Anonim.
Nie toleruję spamu i wulgaryzmów. Komentarze są moderowane, więc take your time. Jeśli uporczywie piszesz nie na temat, w końcu zrobi Ci się przykro. Mam doktorat z rugowania trolli i jęczybuł
***

Please, DO NOT comment as Anonymous.
Talk sense. Spam messages and filthy language won't be tolerated. I have a PhD in silencing trolls & crybabies (summa cum laude)