środa, lipca 26, 2023

Happy birthday!

Są takie dni dziwne. 
Np. jak dzisiaj. Mick Jagger kończy osiemdziesiątkę.

***
I gdy klinęłam "publikuj", Kraciasty zakrzyknął:
Sinéad O’Connor nie żyje!
Takie właśnie dziwne dni.

14 komentarzy:

  1. Urodziny Jaggera wprawiły mnie w świetny nastrój, bo dla mnie to personifikacja rocka, bluesa i wolności. I nadeszła godzina 19.03 czasu Greenwich, gdy kliknąłem na stronę główną Wyborczej. No i mnie zatkało!
    Głos Sinéad usłyszałem po raz pierwszy na obozie narciarskim w Szklarskiej Porębie, był to początek roku 1988, trzeszcząca kaseta należała do kolegi z pokoju, który miał nagraną również płytę "Give Me Convenience or Give Me Death" Dead Kennedys i sporo polskiego punka (zapamiętał mi się koncert Sexbomby). Dlatego najbardziej pierwotne uczucia, jakie mam myśląc o tej wokalistce, to "wolność" i "nadzieja", bo komuna padała i to było czuć. Wkrótce potem w moim mieście założono kablówkę, a tam zachodnie kanały z MTV, gdzie w roku 1990 kilkanaście razy dziennie grano "Nothing Compares 2 U" w wykonaniu łysej Irlandki. Dziś wydaje się to takie głupie, ale zachodnie kanały w Polsce miały smak wolności i nadziei właśnie. Sinéad nadawała się na ich uosobienie jak mało kto. Nie wiedziałem jeszcze, że widzę ofiarę konserwatywnego, przemocowego wychowania i tchórzliwych, zesranych ze strachu dziennikarzy, którym brakowało jaj, by zapytać "DLACZEGO"?, woleli ją linczować bez sądu, bez dochodzenia nawet. Gdy dziś mówią "wszyscy powinniśmy ją przeprosić", ja mówię: GÓWNO PRAWDA, TO WY SPRZEDAJNE TCHÓRZE POWINNIŚCIE TO ZROBIĆ, a teraz jest za późno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Wolandzie, kilka dni temu Shane MacGowan wylądował w szpitalu na intensywnej terapii. Kiedy zobaczyłam jego zdjęcie w gazecie w pierwszym odruchu pomyślałam sobie "śmierć", bo przecież ona wisi nad jego głową od długiego już czasu. A tu takie coś, Shane przeżył kolejną znaną osobę! Nie mam konkretnych wspomnień związanych z Sinéad z tamtego czasu. Wiadomo jaka jej piosenka była najpopularniejsza na początku la 90-tych. Poza tym wiadomo co o niej sądzono, gdy podarła zdjęcie Wojtyły. Nie należałam wówczas do potępiających, ani do obrońców - sprawy społeczne były u mnie przesłonięte moim życiem wewnętrznym, religię uważałam za niedotyczącą mnie aberrację. Dopiero po przeczytaniu jej drugiej autobiografii (z czasem) zaczęła dotykać mnie jej szaleńcza samotność. Zdałam sobie sprawę, że jej los nie jest obojętny wielu Irlandczykom (na plus na na minus). Nie dalej jak kilka dni temu rozmawiałam o niej tak po prostu z recepcjonistką budynku w którym pracuję (oczywiście w kontekście zdrowia psychicznego). W tym sensie Sinéad była większa niż sądziłam, jak w soczewce skupiały się w niej traumy zwykłych Irów.

      Usuń
    2. miałem kiedyś kasetę Sexbomby, tylko którą?... nie pamiętam... jakoś nigdy nie byli w czołówce mojego prywatnego rankingu, ale z drugiej strony nie miałem nic przeciwko, żeby czasem ich posłuchać... za to pamiętam, że gdy pojawili się na scenie muzycznej, to co poniektórzy gadali bzdury, jakoby to była skinolska kapela, czego kompletnie nie potrafiłem pojąć, skąd taki pomysł?
      ...
      zawsze mi się wydawało, że Keith Richards jest starszy od Micka Jaggera, spytałem ciotki Wiki, a tu się okazuje, że osiemdziesiątka stuknie mu dopiero w grudniu...
      p.jzns :)

      Usuń
    3. Sexbomba w mojej nie należy do grup odkrywczych, ani ciekawych, właściwie chłopaki nie wiedzieli, czy chcą żartować, czy śpiewać poważnie, ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi co się ma. Traf chciał, że "Woda, woda, woda" i "Prawdziwe oblicza szatana" na trwałe zagnieździły się w moich wspomnieniach.
      Mick i Keith, to niemal koledzy z jednej ławki ;-)

      Usuń
  2. no, mówiłem niedawno: lipiec, miesiąc umierania...
    nie kojarzę w sumie żadnego kawałka Sinead O'Connor, bo jakoś nie byłem nigdy fanem jej twórczości... zaraz rzucę okiem do YT, może coś skojarzę... a o niej samej wiem tyle, co nic... fryzura na skina i afera makulaturowa z fotką kremówy... to wszystko...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @PKanalia, tak jak napisałam wyżej, w temacie "miesiąca umierania" sądziłam, że może lider The Pogues sierpnia nie dożyje. Ale podobno z nim lepiej, wyszedł ze szpitala, czy coś.

      Przeboje? Ogólnoświatowo to piosenka Prince'a (kolejny nieboszczyk) Nothing Compares 2U, z takich lokalnych mocnych akordów You Made Me the Thief of Your Heart (piosenka z filmu z Danielem Day-Lewisem).

      Usuń
  3. To prawda, jak to w życiu.
    Jednego dnia jesteś na urodzinach starszej pani, następnego dowiadujesz się o śmierci ucznia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Monika, tak jest, życie jest kruche i zaskakujące.

      Usuń
  4. Niestety radość przeplatana czasem smutkiem💜

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. @Asenata, podobnie. Utalentowana, ale miała za dużo problemów z głową, żeby ktokolwiek chciał nią być.

      Usuń

Bardzo proszę NIE komentuj jako Anonim.
Nie toleruję spamu i wulgaryzmów. Komentarze są moderowane, więc take your time. Jeśli uporczywie piszesz nie na temat, w końcu zrobi Ci się przykro. Mam doktorat z rugowania trolli i jęczybuł
***

Please, DO NOT comment as Anonymous.
Talk sense. Spam messages and filthy language won't be tolerated. I have a PhD in silencing trolls & crybabies (summa cum laude)