U nas to tak średnio. Nad sąsiadami, szczególnie nad Szkocją, przechodził sztorm Otto, nas tylko musnął, nie zrobił większego wrażenia, niż zazwyczaj okoliczności tego typu na Wyspie. Bardziej chciałam napisać o wietrze w mojej głowie, porywach, które powodują, że nie za bardzo się ostatnio udzielam. Pracuję nad czymś, a mnie praca męczy. Jestem z tych osób, które lubią robić niewiele, lubią sobie długo coś porozkminiać w cichości własnej głowy i porozmawiać o tym z paroma osobami, przy filiżaneczce napoju, bez napinki, w pokojowej atmosferze braku oczekiwań. Sytuacja w której gadam z dziesiątkami i spodziewam się rezultatów jest dla mnie cholernie męcząca psychicznie. Prokrastynacje bywają piętrowe, czasami zaprzęgam do nich inne osoby. A wszystko to przez zachcieje, takie np. żeby jednak wrócić na studia, żeby jednak zacząć uczyć się irlandzkiego, żeby jednak znaleźć pracę jedną a dobrą (oni tam chcą zamiast cv jakichś opisów, tłumaczeń, że jestem fajna, matkobosko, po co mi to, słów będzie razem do kupy z 2 tys., a ja jeszcze zadania z kursu trenerskiego nie skończyłam, słów następne 3 tys., i excela mogłabym się poduczyć na youtubie, już mi się nie chce, uuugh). Może mnie tu chwilę nie być. Piszę ten tekst, żeby nie robić tego, co robić powinnam.
Tak sobie myślę, że czas zmienić pracę. Na taką, w której się nie zauważa, że to praca, więc masz kilka godzin twórczo i miło spędzonych. Ja taką miałam, chociaż dla innych była ciężarem, a nawet przekleństwem: Obyś cudze dzieci uczył...
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
@Ultra, praca będzie zmieniona z pewnością, bo ta, którą mam, nie daje mi odpowiedniego dochodu. Pozdrawiam :)
UsuńCzasami droga do celu jest ciężka, ale pomyśl o mecie:-)
OdpowiedzUsuńjotka
@jotka, fakty są takie, że u mnie mety brak, ciągle wynajduję sobie nowe stresory :D
UsuńJakbyś o mnie pisała... Powodzenia, jednak!
OdpowiedzUsuń@Agniecha, dziękować :)
UsuńZe mnie też jest pierwszorzędna prokrastynatorka. Cieszmy się, w zacnej kompanii zawsze raźniej!
OdpowiedzUsuń@FrauBe, mam zrywy, które czasem wystarczają, żeby zmieścić się w dealinie, ale stres szumi w uszach :)
UsuńJa też teraz jestem na nieciekawym psychicznie etapie
OdpowiedzUsuńTo ten
No
@Rybeńka, czytam Ciebie, co to za etap?
Usuńu nas lubi porządnie nieraz powiać i owszem, taki region geometeo, ale ostatnimi dni, paradoksalnie, jest spokój... dojdzie, nie dojdzie?... mam inne sprawy na głowie, niż tworzyć sobie z tego ekstra problem...
OdpowiedzUsuńale od prokrastynacji też nie jestem wolny, dobra wiadomość jest jednak taka, że dotyczy ona drobnych spraw, nie jakichś kluczowych bynajmniej...
p.jzns :)
@PKanalia, już tak mam, że dużą przyjemności sprawia mi myślenie, a to bywa pułapka przy wykonywaniu codziennych czynności.
Usuńjeny jeny o wianiu nie zamierzam tu pisać. mam dosyć a dziś w nocy i jutro ma znów wiać...kto to wymyślił taki świat posrany że trzeba pracować ???
OdpowiedzUsuńteatralna, bo nie wiem dlaczego znów jestem anonimem.
Usuń@Teatralna, Jeanne Calment, najdłużej żyjący człowiek (1875-1997, czyli 122 lata) w ogóle nie pracowała zawodowo. Stąd wnoszę, że jeśli praca nie jest choć częściowo towarzyską rozrywką, jest przeceniana ;)
Usuń