Nie przygotowuję, nie sprzątam, nie piekę, czytam.
Czytam dalej: Ciast będzie tylko pięć.
Tematyka świąteczna wjechała na stół.
A my byliśmy w weekend u Ruby Ellen:
green tea.
11/12/21.
11/12/21.
Było przewidywalnie miło w środku i szaro-mokro na zewnątrz. Piekę nic. Zapowiada się, że na święta będziemy z mężem w dwóch różnych zakątkach Europy. Gdy podglądam kwestie pandemiczne, to mnie oczywiście fakty denerwują, bo wiadomo, jak teraz jest z przewidywaniem, planami i lataniem (dodajmy do tego jeszcze zimowy wiatr). I wtedy sobie nucę to:
Father Ted & Father Dougal — My Lovely Horse.
Mój kochany koniu
Biegnący przez pole
Gdzie tak pędzisz
Ze szczotkami powiewającymi na wietrze?
Chcę obsypywać Cię kostkami cukru,
I przeskakiwać z Tobą przeszkody,
Polerować Ci kopyta każdego dnia,
I zabierać do końskiego dentysty.
Mój kochany koniu,
Nie jesteś już kucykiem.
Biegasz w koło
Z mężczyzną na plecach
Jak pociąg w nocy, tak,
Jak pociąg w nocy ...
Gdyby ten song dostał się na Eurowizję, głosowałabym.
Oczywiście z teledyskiem (obligatoryjnie). Mnie się solo na saksie podoba :-)
OdpowiedzUsuńNo a jak bez teledysku? Teledysk obligatoryjnie! Koszulkę z takim saksofonowym koniem, który nie jest już kucykiem, chciałabym posiadać.
UsuńMożemy spróbować ją nabyć drogą kupna ;-) W Irlandii księża już nie chcą być takimi gwiazdami, ale w Polsce..., może jakiś kleryk z opiekunem wpadną na pomysł i nagrają coś od siebie. "My lovely horse" na przykład.
UsuńZa pomocą środków płatniczych? (jak to powiedziałam to poczułam, że robię minę jak Father Dougal).
UsuńWłaśnie przeczytałam wywiad z panem Suchodolskim, przewodniczącym Rady KEP ds. Duszpasterstwa Młodzieży. Kto wie.
U nas teledysk nagrały siostry zakonne , gdy zbierały na nowy dom dla podopiecznych...
OdpowiedzUsuńFajnie:)
UsuńNie wiem, czy serial "Father Ted" miał premierę w polskiej tv. Jest z nim tak trochę jak z dziełami naszego Barei: sceny bywają nonsensowne, ale poprzez absurd autorzy przemycają więcej prawd o mentalności narodu, niż niejeden ambitny dramat psychologiczny. Koszulki z głową konia pożądam, oraz zdjęcie ojca Teda na ścianie mogę mieć powieszone (zamiast papieża).
UsuńJa serio nie piekę
OdpowiedzUsuńJedziemy do pl i pandemicznie to bardzo głupia decyzja.
Cóż
Też zdaję sobie sprawę, że bez sensu jest teraz nawiedzać matczyznę, ale potrzebuję tego ja, może jeszcze ktoś. Gdy już dojadę, tydzień siedzę w domu, w malutkim gronie, więc to przystań na morzu chaosu, niemniej sama podróż, a nawet oczekiwanie na zmiany i różne lockdowny to nie jest komfortowa sytuacja. Ze zdarzeń pokrzepiających, mąż i moi rodzice są już po boosterze.
UsuńU mnie starsi w Polsce też już po boosterze, uff
UsuńTeż mam w planach się ograniczać ale ze względu na liczną rodzinę to się mało uda niestety
Niestety, moja babcia jest niezaszczepiona i raczej się to nie wydarzy. To jedna z niewielu rys (poza tym, że Polska jest głupim jasiem Europy).
UsuńMam bliską osobę, która twierdzi, że nic nie przygotowuje na święta, po czym dodaje: piernik mam zrobiony, barszcz i kapustę zakiszoną, a pierogi, uszka i paszteciki są już zamrożone...
OdpowiedzUsuńKoszulka z koniem? Hmm. Jeszcze takiej nie miałam, więc może warto zainwestować...
Zasyłam moc serdeczności
Z jednej strony człowiek czuje, że komunikat o braku aktywności jest na topie, z drugiej jest stereotypowa rola kobieca - trzeba się zaprezentować pozytywnie i tu, i tu, stąd chaos informacyjny :)
UsuńGłowa konia w tęczowej otoczce, coś jak na tym klipie :D
Pozdrawiam :)
- Kochanie, jak to jest z tym Stefanem i Ulką?
OdpowiedzUsuń- Że niby co jest?
- Wszyscy faceci swoim laskom "kotkują", "myszkują", "żabkują", "foczkują" i takie tam, a on do niej mówi "koniu".
- Gdzie tu problem? Taki mają styl komunikacji i tyle. Ale wiesz, to nawet fajnie brzmi, warto się temu bliżej przyjrzeć.
- Chcesz kopa?
- No co? Koń to bardzo miły zwierzaczek.
- Jak zwykle nic nie rozumiesz...
...
p.jzns :)
Ech, "ośle" brzmi dla mnie pieszczotliwie. Ja uwielbiam osły. Tak, że ten ... różnie bywa. Iiiihaaa.
Usuńwyobraź sobie, że znałem kiedyś panienkę, która bardzo lubiła postać Kłapouchego i na tyle się z nim identyfikowała, że o sobie mówiła "osiołek" i oczekiwała takiegoż zwracania się do niej :)
UsuńZupełnie to ... odczuwam ;)
Usuń"Ze szczotkami powiewającymi na wietrze"?
OdpowiedzUsuńCzy to subtelna aluzja tłumacza do manii przedświątecznych porządków?
"With your fetlocks blowing in the wind". Po polsku niestety taka nazwa ... niezręczna ;)
Usuńsprawdziłem, faktycznie "fetlock" to albo pęcina, albo kępka włosów okalających pęcinę /nie wszystkie rasy końskie je mają/, a po polsku to właśnie "szczotka pęcinowa", niby wzięte z fachowego żargonu koniarzy, ale nie-koniarze chyba wcale tego określenia nie używają i żadnego innego, bo raczej nie zwracają uwagi na taki koński detal cielesny...
Usuńp.jzns :)
Te szcztoki sprawdziłam, dlatego na nie nalegam :D W tekście jakże niepoważnym trafiła się nawet dwuznaczność tłumaczeniowa, którą potraktowałam dość prostacko. A mianowicie:
Usuń"My lovely horse
You're a pony no more
Running around
With a man on your back
Like a train in the night, yeah
Like a train in the night ..."
Niestety brak znaków interpunkcyjnych nie pomaga, i na czuja zdecydowałam, że koń ów kłusuje z kimś obecnie (w kontraście do kuco-ludzkiego związku z przeszłości). Na poparcie prawilności tłumaczenia tego fragmentu ... nie mam żadnych argumentów :D
no tak, jazda na koniu plus pociąg... jakież to romantyczne, takie freudowskie... wszystko jak najbardziej w porządku :)
UsuńI tu wychodzi prawda, że zawód tłumacza jest trudny i odpowiedzialny. Tłumaczysz słowa, a przekazujesz treść. Co nie zawsze chodzi w parze. Fascynujące ogólnie.
UsuńPomijając nieistotne drobiazgi w rodzaju "szczotek pęcinowych" czy "tłustych loków", bardzo mi się podoba wykonanie piosenki oraz ci dwaj panowie. Dawno się tak nie uśmiałam się.
@PKanalia, czego to się człowiek nie nasłucha w sitcomie o irlandzkich księżach 😁
Usuń@Agniecha, ... oraz, że jest rodzajem sztuki, także sztuki wyborów. Języki nie przystają równo do siebie, nic tego nie zmieni. Serial "Father Ted" o trzech księżach żyjących na irlandzkiej wyspie polecam. Dla nas (mnie i męża) to odkrycie późne, ale jakże radosne 😀
nie piekę i nie gotuję i ... potraw świątecznych. a w tym roku w ogóle nic.
OdpowiedzUsuń