(...) kiedy człowiek jest większy niż instytucje i reguły gry, to nie jest to demokracja. I nie jestem w stanie przewidzieć, co wymyśli ten człowiek, skądinąd bardzo osadzony w mentalności polityki XIX-wiecznej. Natomiast mogę wypowiedzieć się krytycznie o nas wszystkich, albo - niech będzie - o mnie: to my jesteśmy winni, że oni sobie dzisiaj pozwalają na takie złoczyństwo i warcholstwo polityczne. My, szeroko rozumiani. Gdzie są ci symetryści? Gdzie jest armia tych, którzy przez pięć lat, dzień w dzień, jak się krytykowało PiS, mówili, a że przesadzamy, a że co to za słowa, a że to nie jest autorytaryzm, a że tamci też byli źli, a co to takiego się dzieje, a że każda władza coś tam sobie nagina. Przepraszam bardzo, czy oni mogliby się teraz znowu ujawnić i coś nam powiedzieć?Miłego weekendu 😊
sobota, maja 09, 2020
Sobota, czyżby już jutro wybory?
"My jesteśmy winni, że oni sobie pozwalają na to polityczne warcholstwo" — wywiad Doroty Wysockiej-Schnepf z prof. Radosławem Markowskim, dyrektorem Centrum Studiów nad Demokracją Uniwersytetu SWPS.
15 komentarzy:
Bardzo proszę NIE komentuj jako Anonim.
Nie toleruję spamu i wulgaryzmów. Komentarze są moderowane, więc take your time. Jeśli uporczywie piszesz nie na temat, w końcu zrobi Ci się przykro. Mam doktorat z rugowania trolli i jęczybuł
***
Please, DO NOT comment as Anonymous.
Talk sense. Spam messages and filthy language won't be tolerated. I have a PhD in silencing trolls & crybabies (summa cum laude)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oddaliśmy Polskę w ręce szaleńca.
OdpowiedzUsuńA są tacy, którym dopiero teraz Kaczyński się naprawdę spodobał :).
UsuńTeraz Naczelny Mąż Stanu będzie szukał winnego faktu, że ktoś (jak to się mogło stać?) wydał miliony na drukowanie kart do głosowania. Znów jakiś podnóżek się zdziwi, że go przycięto przy dupie za robienie dokładnie tego, co Naczelny Mąż Stanu sobie wymyślił w cichości swojej alkowy.
Kiedy ludzie narzekali na księdza w parafii, tak naprawdę nie robiąc nic oprócz narzekania, to zawsze mówiłam, że mają takiego, jakiego pozwalają sobie mieć... I tu jest podobnie. Od dawna mam takie poczucie, że my sami, również ci, co nie przyłożyli do tego ręki, ale być może za mało zrobili, żeby się przeciwstawić gotowaliśmy sobie ten los.
OdpowiedzUsuńNa wybór księdza jednak nie ma wpływu bezpośredniego, na rząd wpływ jest. Ludzie niestety wybierają na zasadzie "co mi dasz?" i nie pytają "to komu na to zabierzesz?".
UsuńZgoda, ale też nie do końca aż tak bezpośredni,
Usuńa pozwalanie, to również tolerancja i akceptacja tego co "wyprawia" taki ksiądz/ rząd. Można się pomylić i dokonać złego wyboru, ale mnie chodzi o brak konkretnej reakcji na zło.
Nie ma bardziej bezpośredniego, jak oddanie na kogoś głosu. Tak, tolerancja dla czynów to także dawanie przyzwolenia.
UsuńTo jest chyba ewenement na skalę europejską, nie licząc Rosji...ale tak jest od samych nizin, zaczyna się od narzekań na dyrektora w pracy, a kończy na państwie kagańcowym.
OdpowiedzUsuńTakie rzeczy dzieją się pewnie w wielu krajach, różnica dla mnie jest taka, że to mój kraj i ciężko patrzeć, gdy człowiek zdaje sobie sprawę, że przemiana mentalna narodu utknęła i się gapi nierozumiejącymi oczami.
UsuńSzacowałem, że frekwencja w jutrzejszych wyborach będzie na poziomie 25-30%. Mam poważne obawy, że może być niższa.
OdpowiedzUsuń:D Mimo to, dobrej niedzieli.
UsuńSymetryzm budzi mój gniew nie od dziś, czemu od czasu do czasu dawałem wyraz na swoim starym, już zamkniętym blogu. To ten sam rodzaj przyzwolenia na jawną podłość, jaki w kościele daje oficjalnie milcząca, a między sobą narzekająca większość. "Ksiądz jest co prawda pedofilem, ale mnie osobiście nie zgwałcił, więc nie będę się wychylać, zwłaszcza że w innych zawodach też są pedofile".
OdpowiedzUsuńSymetryzm ma być lekiem na groźną polaryzację. Po owocach ich jednak poznamy. A w tym przypadku taki trend zaczął robić karierę po 2015 roku i jego efekty już widać, choć sami symetryści powiedzą, że to nie ich wina, że jest nijako, bo oni nie opowiadają się po żadnej stronie. To nie moja wina, że są śmieci na drodze, ja zachowuję neutralność - czy to miałoby sens?
UsuńEch...
OdpowiedzUsuńtak, czy owak wyszło na moje, że 10 maja nie będzie żadnych wyborów, ani innych wyrobów wyboropodobnych, więc nie ma sensu za dużo o tym myśleć zawczasu, bo szkoda na to czasu... to się nazywa żyć w harmonii z własną intuicją... inna sprawa, że na temat "co będzie dalej" moja intuicja milczy, ale to tym bardziej sugeruje, by sobie tym nie zawracać głowy przez jakiś czas...
OdpowiedzUsuń...
co do symetrystów to podzielam gust Wolanda, też ich nie lubię... bo co to za argument, że poprzednie reżimy kiedyś też robiły gnój?... owszem, robiły, bo każdy jakiś robił... ale (primo) teraz ważne jest "teraz", a nie "kiedyś", zaś (secundo) obecny gnój przerasta wszystkie gnoje robione w ostatnich 30 latach...
ja owszem mam świadomość, że niekoniecznie muszę zawsze widzieć rzeczy, takimi, jakimi one są, czasem zdarza mi się być nawet kompletnym idiotą, ale symetryzm wmawia mi jeszcze większy, do tego permanentny idiotyzm, co jest już dla mnie nie do przyjęcia...
p.jzns :)
Moja intuicja przed wyborami chciała mnie zmusić do współodczuwania z twórcami tego całego skisłego syfu - wizualizowałam sobie jak mogą się czuć pionki wykonując polecenia, gdy wiedzą z góry, że to działanie bez sensu (takie przełożenie mojego doświadczenia z pracy w szkole).
UsuńSymetryzm koślawo udaje neutralność.