(Program 2 PR) Po wysłuchaniu rozmowy z Pawłem Mościckim (autorem książki "Gaza. Rzecz o kulturze eksterminacji") na temat konfliktu izraelsko-palestyńskiego, mam poczucie niezgody z jego stwierdzeniem, że zajmowanie ziemi postrzeganej jako pustej, ignorowanie tubylców (powstanie państwa Izrael po drugiej wojnie światowej), sięga do kolonializmu, do Oświecenia i jest to tradycja obciążająca tzw. Zachód. Nieprawda. To jest tradycja biblijna. Biblijna opowieść o ziemi obiecanej jest zapisem kolonializmu usankcjonowanego religijnie, nie wiem czy pierwszym ever, ale zdecydowanie świadczącym o tym, że kolonializm nie jest wymysłem europejskim. Kaanan. Minęły tysiące lat, here we go again.
sobota, czerwca 14, 2025
18 komentarzy:
Bardzo proszę NIE komentuj jako Anonim.
Nie toleruję spamu i wulgaryzmów. Komentarze są moderowane, więc take your time. Jeśli uporczywie piszesz nie na temat, w końcu zrobi Ci się przykro. Mam doktorat z rugowania trolli i jęczybuł
***
Please, DO NOT comment as Anonymous.
Talk sense. Spam messages and filthy language won't be tolerated. I have a PhD in silencing trolls & crybabies (summa cum laude)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak z pewnością to tradycja biblijna i ziemia obiecana, tradycja sięgająca tysięcy lat.
OdpowiedzUsuń@Teatralna, zgadzamy się więc w tym temacie. Oczywiście, nie wiem, co Mościcki napisał w książce, to tylko moja reakcja na wypowiedź. Poza tym uważam, że lektura jest warta przeczytania.
UsuńGrecy, Fenicjanie zakładali swoje kolonie bez motywowania tego nakazami religijnymi. Szukanie lepszego miejsca do życia nie wymaga podkładki religijnej.
OdpowiedzUsuń@Dariuszu, nie chodzi mi o akcent na motywacjach religijnych, tylko o to, że jest to powszechnie znana historia kolonializmu o której nie od razu uzmysławiamy sobie, że jest historią kolonializmu (niemniej nie spodziewałam się tego po intelektualiście). Nie chodzi o samą migrację, która jest zupełnie naturalna, ale o fakt udawania, że migruje się na ziemię niczyją. Przeciętny Polak może nie wiedzieć nic o Fenicjanach, ale najprawdopodobniej frazę "ziemia obiecana" zna.
Usuń"Biblijna opowieść o ziemi obiecanej jest zapisem kolonializmu usankcjonowanego religijnie"
OdpowiedzUsuńNo nie wiem
To raczej takie typowe w tamtym czasie zdobywanie terenu.
@Asenato, chodzi o to, że fraza "ziemia obiecana" powszechnie w ogóle nie funkcjonuje w kontekście kolonializmu, podczas gdy nim była. Stąd wypowiedź Mościckiego na temat tego, że kolonializm wywodzi się z myśli Oświeceniowej wydała mi się zaskakująco błędna (w końcu to nie bloger, tylko filozof). Gdyby to było "takie typowe w tamtym czasie zdobywanie terenu", to kiedy stało się nietypowym? W którym czasie stało się tak nietypowe, że nagle zaczęliśmy nazywać to kolonializmem i Mościcki może mówić "aaaa, to przez Oświecenie"?
UsuńSpytałam się wyższej inteligencji
OdpowiedzUsuńPerspektywa historyczna:
W kontekście historycznym, podbój Kanaanu przez Izraelitów jest porównywany do innych starożytnych migracji i podbojów, gdzie silniejszy naród zajmował tereny zamieszkiwane przez inne plemiona.
Kolonializm w znaczeniu współczesnym:
Kolonializm, w swoim współczesnym rozumieniu, to polityka dominacji i eksploatacji obcych terytoriów i ludów przez państwo kolonialne. Ziemia Obiecana, w tym sensie, nie jest bezpośrednim przykładem kolonializmu, ponieważ nie jest to relacja między państwami w rozumieniu nowożytnym, ale raczej akt religijny i historyczny, osadzony w kontekście przymierza między Bogiem a narodem wybranym.
Złożoność interpretacji:
Wiele osób krytycznie odnosi się do biblijnego opisu Ziemi Obiecanej, wskazując na potencjalne konsekwencje w postaci wywłaszczeń i przemocy wobec ludności zamieszkującej ten teren. Inni uważają, że historia ta ma przede wszystkim znaczenie duchowe i teologiczne.
Podsumowując: Chociaż biblijny opis Ziemi Obiecanej może budzić kontrowersje i być interpretowany w kontekście późniejszych form kolonializmu, to sama w sobie nie jest tożsama z tym zjawiskiem. Interpretacja zależy od perspektywy i kontekstu, w jakim się ją rozpatruje.
@Asenato, jeśli do tej pory nie zauważyłaś, że zadawanie pytania AI generuje randomowe teksty, które mogą lecz nie muszą (i często nie są) poprawne merytorycznie, niech będę osobą, która zwróci Ci na to uwagę. Proszę, nie wklejaj tego typu wypowiedzi. W zupełności wystarczy mi, że kilku znanych mi blogerów rozmawia w swojej komentowni z AI w ogóle tego nie zauważając. Pozdrawiam :)
UsuńTen tekst akurat zgadza się z tym co napisałam
Usuń"To raczej takie typowe w tamtym czasie zdobywanie terenu"
Przywiązuję dużą uwagę do merytoryczności wypowiedzi.
"Proszę, nie wklejaj tego typu wypowiedzi."
Postaram się dostosować.
Chociaż może mi sie zdarzyć ,że zapomnę 😏
" kilku znanych mi blogerów rozmawia w swojej komentowni z AI"
Ja najwyżej gadam sama ze sobą
@Asenato, tekst zgadza się z tym co napisałaś, ale to nie znaczy, że prowadzisz dzięki temu cytatowi jakiś dyskurs. Wynik losowania AI reaguje na to, jak zadałaś pytanie (zauważ, że zdania są okrągłe jak w wypracowaniu z SP). Na dodatek zadając pytanie AI, nie wiesz jakie jest źródło tej odpowiedzi (AI skleja cudze teksty ze stron, które są najbardziej promowane).
UsuńNic nie szkodzi. Mam moderację, gdy podejrzewam sztuczne treści, używam jej :) Rozmowa ze sobą umożliwia pogłębienie autorefleksji, rozmawianie z AI to kupa i na dodatek nie ma z niej takiego pożytku, że się trawienie poprawia.
Jeżeli już rozmawiam to z Tobą.
UsuńJa nie mam raczej w zwyczaju wierzyć w to co AI wytworzy.
Staram się sprawdzać wiadomości.
Z różnych źródeł jeżeli można.
Dzisiaj przy upale i złym samopoczucie dokonałam pewnego skrótu poszukiwawczego.
I chyba źle na tym wyszłam 😉
@Asenato, AI technicznie rzecz biorąc przeszukuje to, co jest napisane w sieci. Jeśli w sieci nie ma żadnych informacji, przyświeca mu paradygmat, żeby jednak odpowiedzi udzielić. Dlatego jest tak, jak jest. W rozmowie na blogu nie potrzebujemy się podpierać AI. Jeśli nie mam argumentów, nadal mam prawo po prostu stwierdzić, że taka jest moja opinia i tyle.
UsuńKażdy z nas ma własne opinie.
UsuńI tego się musimy trzymać
@Asenato, nie musimy, ale jeśli coś jest z jakichś powodów dla nas ważne, to wiadomo, że dana opinia szybko się nam nie zmieni (albo wcale). Moja opinia o kolonializmie biblijnym jest uwagą przelotną, po prostu zdziwiło mnie, że wykształcony człowiek nie ma szerszego oglądu (ale to zdziwienie bazuje na jego wypowiedzi w mediach, nie na książce).
UsuńMoim zdaniem historia państwa Izrael nie jest przykładem kolonializmu.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - co to jest kolonializm?
Zajęcie terytoriów przez inne państwo w celu eksploatacji i kontroli.
Czyli w efekcie mamy DWA obiekty - państwo które skolonizowało, np Anglia i terytorium skolonizowane, np Australia do roku 1900.
W przypadku Izraela historia jest zupełnie inna - Bóg polecił Abrahamowi iść "..do kraju który ci ukażę"(Rdz 12:1)... Abraham powędrował aż doszedł "...do pewnej miejscowości koło Sychem, do dębu More. - A w kraju tym mieszkali wówczas Kananejczycy. - Pan, ukazawszy się Abramowi, rzekł: «Twojemu potomstwu oddaję właśnie tę ziemię»." Rdz 12 - 6-7.
Trzy pokolenia przeminęły, potomstwo Abrahama nie osiedliło się, niczego nie zbudowało. Trafiła się okazja korzystnej migracji do Egiptu to z niej skorzystali. W Egipcie urośli liczebnie i zobaczyli sprawnie funkcjonujący organizm państwowy. I wtedy pojawia się Bóg w krzakach i ponagla - idźcie do ziemi, którą wam obiecałem.
I idą, żeby tam się osiedlić na stałe.
@Lechu, rozumiem, że takie jest Twoje zdanie i słusznie podpierasz ją wiodącą definicją kolonializmu (musi występować państwo jako twór). Ale z tego wynika też, że aby iść tym torem, trzeba przyjąć taką definicję kolonializmu, która ochroni wojny o teren sprzed czasów Oświecenia przed interpretacją, że mamy do czynienia z kolonializmem. Żeby to zrobić, trzeba mieć uprzednią motywację. Ja jej nie mam. Nie widzę powodu, żeby ludzi czy społeczności z jakiejś epoki jakoś szczególnie wyróżniać, uważać za głupsze, wymagające ochronki. Biblia przedstawia rzeczywistość z punktu widzenia Izraelitów (swoją drogą, ciekawe jest, że Egipt, ten dom straszliwej niewoli, tak pozwolił się im rozmnożyć), niemniej czytając interpretuję ją z mojego własnego punktu widzenia. Izraelici skolonizowali Kanaan, byli destrukcyjnym dla uprzednich mieszkańców elementem napływowym, który tylko wprzągł mitologię do uzasadnienia, dlaczego się tam pojawili.
UsuńWojny wymyślają idioci. Jeszcze nie było wojny między demokratycznym a demokratycznym państwem.
OdpowiedzUsuń@137, rosyjska wierchuszka twierdzi, że oni są jak najbardziej demokratyczni :)
Usuń