piątek, sierpnia 02, 2024

Galopada zastanowień

Na Olimpiadę, poza otwarciem, nie zerkam z powodów oczywistych (brak tv). Mam swoje poglądy na temat wolności twórcy i poziomu dziennikarstwa sportowego (Babiarz), myślę, że osoby zaglądające tu od czasu do czasu raczej się ich domyślają. Nie uszło mojej uwagi, że niechęć do imprezy pojawiła się nie tylko u ludzi mieniących się (głośno) katolikami, ale także u osób o których jestem pewna, że są dobrze zaznajomione z przemocą. Musi być tak jak ja chcę, inaczej histeria i łzy jak grochy. 

Tymczasem w "Chamstwie" Pobłockiego (Czarne, 2022) takie zdania:

Możność klapsa. Tylko tyle i aż tyle. Prawo do bezkarnego bicia słabszych jest bezpośrednim łącznikiem między dawnym a współczesnym patriarchatem. (str. 303)

Albo też i takie:

Powstanie listopadowe było momentem prawdy. Okazało się, że klasa panów-Polaków wolała przegrać wojnę, niż oddać swoje prywatne ojczyzny-pańszczyzny. (str. 291).

Panowie powstają, chłopi się buntują. Książkę Pobłockiego polecam nie tylko potomkom chamstwa i hultajstwa. Przy okazji przypomniałam sobie (wczoraj po raz kolejny obchodzono klęskę powstania warszawskiego) opinię mojej babci (dziecka Zamojszczyzny), która w lagrze napotkała dwie dziewczyny z powstania: po co takie niezaradne stworzenia, które nic nie potrafią, poszły walczyć?

Przechodząc do bezmyślności, wypadek na przesmyku Przeczka. Rodzice wsiadają do łódki z córką, nie zakładają kapoków, choć słabo pływają. Skąd wiadomo, że słabo pływają? Utonęli próbując pomóc córce, która wpadła do wody (w kapoku). Jakie meandry doprowadzają człowieka bardzo słabo pływającego do przekonania, że wypłynięcie łódką na głęboki akwen z czterolatką jest dobrym pomysłem? Czy proces ten można jeszcze nazwać myśleniem? Druga sytuacja: kolejka liniowa na Polanę Szymoszkową. Turysta przemieszcza się kolejką z psami, wsiada z dwoma psami na jedną kanapę, trzeci pies podróżuje sam, jest przerażony i w końcu zeskakuje z kanapy, z dużej wysokości. WTF?

Tymczasem sierpień nam nastał. Sierpień jest granicą między latem a jesienią; to najpiękniejszy miesiąc, jaki znam, napisała Tove.

13 komentarzy:

  1. Chamstwo mam w pliku i kupiłam w wydaniu książkowym, żeby fragmenty czytać moim uczniom. Uważam, że książka jest mocna. Czytałam długo, bo musiałam robić przerwy ... uczniowie w ciszy kompletnej wyszli z klasy...
    też polecam.
    Czy ten pies przeżył? i kto na to pozwolił? żeby samego psa wsadzić na kanapę????się pytam , bo jeśli debil jest właścicielem, to społeczeństwo powinno reagować.
    jesli ktos jest kretynem i zginie ch.. mu w pepek ale najczęściej giną inni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Teatralna, mam w wydaniu książkowym, żeby móc podkreślać. Bo jest to zdecydowanie lektura do podkreślania. Czytałam (z dużymi przerwami) od maja, powtarzalność narracji o przemocy mnie odstręczała. Uważam, że to dobra lektura uzupełniająca na lekcji historii. Inne spojrzenie, w czasach, gdy tyle niebożątek chciałoby się cofnąć do epoki "wsi wesołej".

      Podobno pies nie przeżył. Najpierw podawano, że jest tylko potłuczony, ale ostatnia informacja jest taka, że został uśpiony. No i teraz następuje deliberowanie, czy ludzie obsługujący kolejkę złamali prawo - myślę, że dałoby się to zrobić w ciągu jakiegoś kwadransa, czytając regulamin działania kolejki, ale wiesz, jak jest ... Obydwa przypadki są dla mnie przejawem głupoty (mogłabym to nazwać brakiem wyobraźni, ale nie chcę) oraz instagramizacji życia. Uczymy się obserwując innych. Więc ludzie, którzy nie potrafią pływać, wynajmują łódź do pływania po bardzo głębokim akwenie, bo widzieli jak inni to robią. Podobnie jest z obecnością psów w górach. Jest sporo osób, które ogarniają sytuację. I cała rzesza ich imitatorów, która po prostu nie wie, co robi, ale robi to, bo widziała, że inni tak robią.

      Usuń
  2. Zastanawiam się na ile Chamstwo jest rzetelną książką historyczna, a na ile publicystyczną. Może kiedyś sięgnę po tytuł, jeśli znajdę w bibliotece. W tej chwili bardziej mnie kusi chwalone przez Annę Brzezińską (mam nadzieje, że się nie powtarzam z tym komentarzem) "Chłopstwo. Historia bez krawata" Mateusza Wyżgi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Dariusz, nie odpowiem Ci na to pytanie. Moim zdaniem jest rodzajem eseju, na pewno skrzywionym na jedną stronę, ale ma to swoje uzasadnienie (które mi w zupełności wystarcza) - kwestia systemowej przemocy jest w opracowaniach historycznych pomijana lub umniejszana. O "Historii bez krawata" nie słyszałam (tytuł trochę mnie razi, co krawat ma do chłopstwa? dlaczego krawat? o co chodzi z krawatem?), Pobłocki zachęcił mnie za to do sięgnięcia po pamiętnik Deczyńskiego (jest na Wolnych Lekturach i króciutkie to, więc na pewno się zapoznam) oraz do paru innych źródeł (w wydaniu papierowym jest 40 stron przypisów). "Chamstwo" nie było dla mnie lekturą łatwą także z powodów technicznych. Jest w niej całe mnóstwo cytatów i na początku miałam wrażenie, że autor wypowiada się pomiędzy cytatami tylko na zasadzie bufora. Mimo to, z mojej prywatnej perspektywy: zyskałam sporo wiedzy.

      Usuń
    2. Nie wiem, skąd ten podtytuł. Autor jest historykiem, profesorem gdzieś tam i zajmuje się naukowo dziejami chłopów. Może zdejmował krawat siadając do pisania? :D

      Usuń
    3. @Dariusz, rozumiem więc, że ponieważ autor jest historykiem, czujesz, że książka musi być wartościowa. Być może (właśnie sprawdziłam, że Pobłocki jest antropologiem, ale tylko doktorem habilitowanym, niestety ;)). Natomiast podtytuł jest infantylny (albo inaczej, niezbyt wysublimowany) i domyślał się, że powstał głównie po to, żeby odróżnić go od innych tego typu pozycji (w końcu mocne "Chamstwo" zostało już użyte).

      Usuń
    4. Nie, swoje przekonanie co do wartościowości książki opieram jedynie na tekście Anny Brzezińskiej, do której mam zaufanie jako do osoby zajmującej się historią i obalaniem mitów dotyczących średniowiecza. Profesor Wyżga jest profesorem z racji pracy na uniwersytecie, ale jeśli chodzi o wykształcenie też jest tylko dr hab.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. @Rybeńko, może nie trzeba, ale na pewno warto :) tak jak powyżej potwierdziła @Teatralna, za szybko się tego czytać nie da. Mnie bardzo pomógł ołówek, którym mazałam po książce (bo ja mażę po książkach ołówkami ;D).

      Dodam, że Pobłockiego rozważania językowe już mnie tak nie porywają (kilka razy autor porównuje jakieś słowa, np. "rząd", "urząd", "nierządnica"), ale np. taki temat już jest dla mnie ciekawy:

      "Hierarchia nie była ustalona raz na zawsze, musiała być ustanawiana wciąż na nowo: istniała tylko w relacjach międzyludzkich. I wcale nie kończyła się na linii stanowej, lecz przenikała głębiej. Szlachcic zagonowy nosił głowę wyżej od ekonomów i innych sług, ale urzędnicy z dworu też mogli sobie popanować – potrzebowali tylko kogoś o bardziej podrzędnym statusie, na przykład chłopa. Ale i ten był w stanie zrekompensować sobie upokorzenia, musiał jedynie znaleźć kogoś jeszcze słabszego." (str. 102-103)

      Usuń
  4. Po co poszli walczyć?
    Bo przychodzi taki moment, że lepiej zginąć, niż znosić to, co zgotowali naszym rodakom hitlerowcy. Wiele na ten temat napisano i powiedziano, ale wystarczy posłuchać samych powstańców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @jotko, z pewnością wspomnianą przez Ciebie motywacją (całkiem sensowną w ich położeniu) posiłkowali się powstańcy z getta. Odnoszę wrażenie, że te dwa zrywy zlewają się w niektórych wspomnieniach w jedno. Nie, powstańcy warszawscy nie szli po to, by zginąć, tylko po to, żeby wyzwolić Warszawę przed zakończeniem wojny i nadciągnięciem frontu ze Wschodu. Z tego, co mi wiadomo, taki był powód wybuchu powstania. Uważam, że oświadczanie, że ktoś wolał zginąć jest zacienione faktami, które rozegrały się potem. Rzeczywiście, woleli czy nie, wielu w tej potyczce zginęło. Ale początek powstania był wręcz ekstatyczny, co pokazuje jak bardzo jego uczestnicy nie orientowali się we własnej sytuacji, ten brak orientu z kolei (wraz z jego tragicznymi skutkami) jest powodem krytyki powstania.

      Usuń
  5. Podobno biskupi odprawiają specjalne modły,by przeprosić Boga za bluźnierstwa otwarcia IO😊 Oczywiście takie rzeczy to tylko w Polsce.
    Każdy widział to,co chciał zobaczyć.Ja bardziej pierwszy podwieczorek niż ostatnia wieczerzę.😊I sporo akcentów francuskich,paryskich,które bardzo lubię.Piekny,nowatorski pokaz.hołd dla tolerancji.

    Nie lubię dywagować o sensie czy bezsensie powstania,trudno też mówić dziś o losach miasta w przypadku innych decyzji.Na stronie Historical Colors jest świetny film,który powstał z archiwalnych zdjęć z powstania,które poddano koloryzacji ( Al) i animowano przy pomocy sztucznej inteligencji(Al)Nie jest to dokument, na pewno daleki od prawdy historycznej,ale chwyta za serce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ja-Ewa, zawsze przy okazji puści się tacowe (gdybym była biskupem w Polsce, czy robiłabym inaczej?)

      Oglądałam i w ogóle nie zauważyłam tego elementu. Akcentów paryskich było tyle, że było czym rozmawiać, pewnie stąd moje zagapienie.

      Dywagować można. Kłopot widzę taki, że wiele osób utożsamia rozmowę na temat sensu powstania z podważaniem szacunku dla dzisiejszych, ostatnich przedstawicieli tego pokolenia. Tymczasem to są dwie zupełnie różne kwestie. Myślę, że powstanie mogło się udać, gdyby wybuchło później. O wcześniejszym wybuchu powstania zdecydował penisizm (chęć szyszek na górze, które nawet nie były w mieście obecne, żeby pokazać, że my, Polacy, możemy sami wyzwolić miasto - co było kłamstwem: gdybyśmy mogli, to byśmy je wyzwolili wcześniej). Do zwycięstwa potrzebowaliśmy wsparcia, przynajmniej okoliczności (gdyby Rosjanie już otoczyli miasto, zainteresowanie sił niemieckich skierowałoby się gdzie indziej). Sprawę należy wałkować bezustannie, niech służy jako nauka przyszłym pokoleniom.

      Usuń

Bardzo proszę NIE komentuj jako Anonim.
Nie toleruję spamu i wulgaryzmów. Komentarze są moderowane, więc take your time. Jeśli uporczywie piszesz nie na temat, w końcu zrobi Ci się przykro. Mam doktorat z rugowania trolli i jęczybuł
***

Please, DO NOT comment as Anonymous.
Talk sense. Spam messages and filthy language won't be tolerated. I have a PhD in silencing trolls & crybabies (summa cum laude)