piątek, lipca 12, 2024

Śmierć osła

We wtorek zaskoczyła mnie bardzo przykra wiadomość: zmarł Jerzy Stuhr. Chcieliśmy go z Kraciastym zobaczyć na scenie w drugiej połowie lata (oczywiście, ryzyko było spore, aktor wyglądał ostatnio nie najlepiej i pewnie czuł się podobnie, skoro sam zdecydował o pożegnaniu się z widownią teatralną). Mieliśmy zobaczyć go na scenie w duecie z innym wspaniałym aktorem (Braciak); ciekawe co teraz z "Geniuszem", czy został odwołany na dobre, czy może ktoś zechce wejść w te buty (oraz czy spektakl nagrano). W Internecie szumek, jedni tytułują Stuhra Mistrzem, inni pyskują do syna o tupolewie. Nie mam takich rozterek, nie jestem genetyczną wyznawczynią - jest dla mnie oczywiste, że ten sam człowiek może być dobry w jednym i beznadziejny w czymś innym (przeczytałam gdzieś, że w Krakowie aktor był instytucją; możliwe, że tak było, Kraków znam przelotem, prawdę powiedziawszy, gratuluję sobie, że tam nie utknęłam, bo były takie wizje i perspektywy, że aż czasem nadal strach). Gdybym miała wymienić najlepsze role Stuhra: Lutek Danielak, Filip Mosz, Nadszyszkownik Kilkujadek ... Szkoda, że jakoś się nie złożyło. Pozostały odwiedziny na Cmentarzu Rakowickim. 

32 komentarze:

  1. Hmm. Krakow ma swoje smaczki i smoczki a nawet smogi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Echo, gdy byłam turystycznie, oczarował mnie klimat Kazimierza. To wszystko, co na jego temat mogę powiedzieć. Wizyt tu i tam z byłym facetem jakoś nie liczę. To był inny Kraków, raczej zbędny :)

      Usuń
  2. Stuhr w fachu swoim był Mistrzem.
    Był też człowiekiem.
    Jak wiadomo życie człowieka zawiera też w sobie błędy popełnione.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Asenato, był z pewnością świetnym aktorem. Zupełnie rozumiem tytułowanie mistrzami osób o konkretnych, sprawdzalnych umiejętnościach - np. mistrz kaletnictwa - ale ludzie używają tego tytułu w stosunku np. do aktorów w trochę inny sposób, taki, który budzi mój niesmak. Jest w nim jakieś poddaństwo, dziecięce zagubienie, szukanie opiekuna. Jest to o tyle groteskowe, że od mistrza kaletnictwa można się nauczyć konkretnych technik, ale nikt nigdy nie będzie drugim Stuhrem. Każdy aktor jest wielki na swój odrębny sposób, więc zachłystywanie się ich wielkością jest bezpłodne.

      Ach, był też człowiekiem, mówisz. Jerzy, który pozostał człowiekiem. Karol, który stał się talerzem ... nom, no tak, rzeczywiście był też człowiekiem. Jak wszyscy aktorzy, ale może jest to jakaś myśl warta podkreślenia (choć osobiście nie jestem przekonana).

      Usuń
    2. Mistrz to inaczej autorytet, ekspert, ktoś wszechstronny i tak dalej.
      Można to zastosować do Stuhra

      "Jest w nim jakieś poddaństwo, dziecięce zagubienie, szukanie opiekuna"
      To bardziej do jakiegoś guru pasuje

      "mistrza kaletnictwa można się nauczyć konkretnych technik"
      Każdy w swoją pracę daje indywidualną cząstkę siebie samego.

      " zachłystywanie się ich wielkością jest bezpłodne"
      Jeżeli ktoś chce edukację zakończyć na zachłystywaniu się to raczej daleko nie zajdzie

      "Jerzy, który pozostał człowiekiem."
      On nim był.

      Usuń
    3. @Asenato, no niekoniecznie "i tak dalej". Bo zgodzę się, że ekspert w dziedzinie, ale już wszechstronny? Jak bardzo wszechstronny? :) Już w pierwszym zdaniu rozszerzyłaś definicję w kierunku guru.

      Oczywiście, że każdy ma indywidualny sznyt, ale kaletnik przekazuje technikę, podczas, gdy nie da się zdjąć skóry ze Stuhra i w nią wejść (aktor to zawód fizyczny, opierający się na mimice, indywidualnej charakterystyce ruchu scenicznego).

      Zachłystywanie się "mistrzu, mistrzu" w wykonaniu księgowego, który nie zamierza zmienić zawodu, jest bezpłodnym tytularstwem, wykrzyknikiem-wydmuszką, wydaje mi się, że prawdziwi eksperci są tym przede wszystkim zażenowani. Wchodzi to zresztą w konflikt z definicją, że mistrz to autorytet. Yyyyyy, to co księgowy wyniesie z tego autorytetu? Będzie cytował "Wujaszka Wanię" w czasie rozliczania CIT? Większość internetowych komentarzy o Stuhrze "mistrzu" wyszła spod palców ludzi, którzy nie zamierzają się zająć aktorstwem, a nawet takich, którzy znają ledwo jedną jego rolę - osła.

      Stuhr był człowiekiem. Tak jak każdy z nas tutaj piszących. Konie, krowy, psy nie piszą blogów oraz zazwyczaj nie występują na scenie i nie udzielają wywiadów w tv. Ze względu na powszechność tego zjawiska mam wątpliwości, czy temat wart jest dwukrotnego (teraz już trzykrotnego) wspomnienia ;)

      Usuń
    4. "Jak bardzo wszechstronny?"
      Tu szczegółowo wypowiedzieć mogliby się ci z którymi los go połączył.

      "nie da się zdjąć skóry ze Stuhra i w nią wejść "
      Tu nie chodzi, żeby robić za kopię, sobowtóra

      "mistrz to autorytet"
      Mistrz to doświadczenie, mądrość życiowa
      I z tego można skorzystać, ale tylko jak się tego chce.

      "Większość internetowych komentarzy... wyszła spod palców ludzi, którzy nie zamierzają się zająć aktorstwem"
      Jeżeli ktoś jest uznanym himalaistą, znam jego dokonania i powiem, że jest mistrzem.
      To nie znaczy, że będę chciała Mount Everest zdobywać.

      " którzy znają ledwo jedną jego rolę - osła"
      Akurat Stuhr z niejednej roli zostanie zapamiętany.

      "Konie, krowy, psy nie piszą blogów oraz zazwyczaj nie występują na scenie i nie udzielają wywiadów w tv."
      Jak to nie występują na scenie?
      https://youtu.be/8KzRfOyu__s?si=HeQ3geJK5WJaS90F

      Usuń
    5. @Asenato, mogliby, ale na szczęście ich tu nie ma ;)

      Aktorstwo to szczególny rodzaj mistrzostwa, twarz i ciało jest wszystkim, a followowanie mistrza jest zupełnie bezpłodne. Lekki paraliż któregoś mięśnia twarzy i nie dla nas Makbety, choćbyśmy skiśli w pracy nad sobą.

      A propos "mistrz to autorytet" - wzięłam definicję mistrzostwa z Twojej własnej wypowiedzi (samej nie chciało mi się zgłębiać tematu, jak pewnie zauważyłaś). Jeśli nie uważasz teraz, że to autorytet, to spoko. Drugi raz piszesz o "chceniu", wydawało mi się, że już to poruszyłam. Przed chceniem musi być podobieństwo doświadczeń i celów.

      Sądzę, że przeceniasz ludzi oceniając ich wg siebie. Naprawdę wiele osób z nowego pokolenia zna tylko osła i nazwisko Stuhr jako element inby nie wiadomo o czym. Stuhr na pewno zostanie zapamiętany przez amatorów kina i teatru, ale całego społeczeństwa w to nie mieszam.

      Byłam prawie pewna, że jeśli napiszę, że zwierzęta nie występują, to właśnie na to zwrócisz uwagę, pomijając wszystkie inne słowa w tym zdaniu. Brawo ja :D

      Usuń
    6. Nie każdy musi być Makbetem.

      Mistrz to autorytet.
      Autorytet zdobywa się poprzez doświadczenie, mądrość życiową

      " Drugi raz piszesz o "chceniu""
      Co ja pisałam o chceniu?

      " Stuhr na pewno zostanie zapamiętany przez amatorów kina i teatru"
      I oto chodzi aktorom.
      Dubbing Osła jest znany, ale co nie znaczy, że młode pokolenie tylko z tego go zapamięta.
      To nie jest kreacja aktorska na którą składa się postać filmowa i konkretny aktor.
      Wtedy dopiero mamy możliwość zapamiętania.
      Myśląc o Oślę widzę tylko osła-postać z filmu.
      Młode pokolenie może bardziej kojarzyć Stuhra z komisarzem Rybą.

      Brawo Ty!!

      Usuń
    7. @Asenato, myślę, że wiesz, że Makbet jest tu przykładem :)

      No i dobrze. Mądrość życiowa aktora nie przyda się w życiu księgowego. Jeśli się przyda, oznacza to, że jest to mądrość uniwersalna, spoza mistrzostwa aktorskiego. Tak więc wracam do mojego przekonania, że nazywanie kogoś mistrzem zbyt często jest zbytecznym efekciarstwem, potrzebnym bardziej tłumowi, który z braku laku imituje co tam napotka, niż ekspertowi.

      Jakby to ująć ... osoby, które pamiętają "Kilera" nie są już młodym pokoleniem, weszły właśnie w wiek średni, czy mi się to podoba, czy nie ;). Sytuacja ze "Shrekiem" jest o tyle wyjątkowa, że ten film miał kontynuacje i aktualizował się dzięki najmłodszym widzom następnego pokolenia. Mamy rok 2024, rok 1997 to dla moich uczniów czasy przed potopem.

      Dziękuję :)

      Usuń
    8. Mądrość może być ukierunkowana, albo uniwersalna.

      "nazywanie kogoś mistrzem zbyt często jest zbytecznym efekciarstwem"
      Wszystko zależy od okoliczności.
      Co by się stało gdyby Mistrza Bułhakowa ,Mistrzem przestać nazywać 😉

      Osioł dla młodego pokolenia nie ma twarzy Stuhra.

      😀

      Usuń
    9. Tak, ale mądrość ma szerszą definicję niż mistrzostwo :)

      Wszystko zależy od okoliczności. W blogosferze i mediach okoliczności są takie, że część mówi o faktach i wypowiada własne uczucia, a część powtarza zasłyszane njusy bez weryfikacji i imituje cudze wypowiedzi o odczuciach, bo ich zdaniem brzmią dobrze, a ludzie chcą brzmieć dobrze. Dlatego słowo "mistrz" jest nadużywane: służy nie tylko do wyrażenia autentycznego szacunku, ale też do tworzenia prezentacji siebie jako osoby ukulturalnionej, która ma pojęcie o rzeczach rozpoznanych jako ważne (czyli pojawiające się aktualnie w mediach).

      Czy "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa mógłby się obyć bez nazywania mistrza Mistrzem? Gdyby Bułhakow zdecydował się na inne rozwiązanie, jestem przekonana, że dzisiaj kanoniczne byłoby to inne rozwiązanie.

      Osioł ma dla widzów twarz osła bez względu na to o jakim pokoleniu mówimy, tak myślę :) Zresztą sama napisałaś w komentarzu powyżej, że myśląc o Ośle widzisz osła. Stąd łatwy wniosek, że młodsza widownia zapamięta Stuhra głównie poprzez głos i nie będzie go łączyła z twarzą aktora. Tak może być. To i tak byłoby sporo, biorąc pod uwagę, że dzisiejsi osiemnastolatkowie najpewniej nie kojarzą żadnego aktora z pokolenia Stuhra, bez względu na jego wybitność.

      Usuń
    10. "młodsza widownia zapamięta Stuhra głównie poprzez głos"

      Oglądałaś oczywiście "Stawiam na Tolka Banana"
      Karioka
      Grała ją Agata Siecińska
      Dubbingowała Joanna Jędryka
      Jeżeli teraz myślimy o postaci Karioki postrzegamy ją poprzez Siecińską.
      Jakbyśmy mieli zapamiętać ją poprzez głos powinna być to Jędryka.

      Tak samo jest z babką Pawlakową z "Samych swoich"
      Grała ją Natalia Szymańska
      Dubbingowała - Irena Malkiewicz
      I Leonia Pawlak na zawsze będzie kojarzyć się z Szymańską

      "nie będzie go łączyła z twarzą aktora"

      Tak postacie filmowe kojarzymy raczej z aktorem (albo z postacią wykreowaną animowaną) ,niż tym co podkłada dubbing

      Alem się rozpisała

      Usuń
    11. @Asenato, czyli teraz argumentujesz za tym, że i z głosu Stuhr nie zostanie zapamiętany przez przyszłe pokolenia. Cóż, jeśli tak, nic na to nie poradzimy.

      Usuń
  3. Dla mnie to fantastyczny aktor, cała reszta dotyczy sfery prywatnej, nie mnie oceniać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @jotko, ja tam uważam, że oceniamy cały czas, w związku z czym nie widzę nic złego w ocenianiu aktorów za ich życie prywatne, szczególnie, gdy sami je pchają na afisz (są postacie kultury o których życiu poza uprawianym zawodem nie wiemy zbyt wiele, bo wbrew pozorom, da się to zrobić). Inna sprawa, że ocena jest subiektywna :)

      Usuń
    2. No tak, dlatego wolę nie wiedzieć za wiele o życiu prywatnym znanych osób, bo to ma wpływ na odbiór ról, książek itd....

      Usuń
    3. @jotka, a nie powinna. Tzn. dobrze byłoby zdystansować się do naszej wiedzy i subiektywnej oceny twórcy, gdy natykamy się na dzieło skończone.

      Usuń
  4. Tak, osioł ze Shreka był jedną z ważniejszych ról Jerzego Stuhra. I kto teraz zdubbinguje "Shreka 5"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Dariusz, możliwe, na pewno w medialnych nekrologach przedstawiano tę rolę jako znany pewnik. Oglądałam w całości tylko pierwszą część, nie wiem nawet ile dokładnie części zrobiono.

      Usuń
  5. A nawet Osioł roku - jak żartował Maciek na gali rozdania Orłów. Był wybitny właściwie w każdej roli, Nie wiem, czy oglądałam wszystkie filmy,w których grał, ale większość zdecydowanie tak. Widziałam go też na scenie Teatru Starego w Krakowie, czasem zaszczycał swoja obecnością spotkanie/dyskusje w jakimś klubie studenckim. No cóż, każda smierć jest bezplanowa i nie w porę....choć odszedł nie niespodziewanie..Że nie był doskonałym człowiekiem? najprawdopodobniej, ale kto jest doskonały? Ja nienawidzę tej gorliwości, z jaką ten narodek się rzuca, by dokopać komuś znanemu .Ataki na obu Stuhrów trwają od dawna, odmawiano im patriotyzmu , polskości nawet. Zdewastowano rodzinny grobowiec. Całe pisowskie plemię - niedouczone i zakompleksione w ten sposób poprawiało sobie samopoczucie..Maćkowi bardzo się oberwało za rolę w "Pokłosiu"- ten naród ma mistrzostwo świata w wyparciu i hipokryzji. No i to obcobrzmiące nazwisko:))
    Mam ogromny sentyment do Krakowa..choć "mojego" Krakowa już nie ma.Oczywiscie,nigdy nie byłam prawdziwą krakuską, a tylko "ludnością napływową" - tak jak i moja, dość liczna, krakowska część rodziny. Prawdziwy krakus powinien mieć ulicę swojego praprzodka w mieście:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ja-Ewa, na pewno nie oglądałam wszystkich filmów z jego udziałem, natomiast wiem, że nawet w słabszych produkcjach wyróżniał się na plus. W temacie doskonałości człowieka, nikt nie jest doskonały, to truizm i przyznam Ci, że jak ktoś usprawiedliwia np. jazdę po pijaku tym, że "nikt nie jest doskonały", to mnie po prostu skręca. Jeśli nie chcemy drążyć, wystarczy powiedzieć, że to jest akurat kiepski element czyjejś biografii i tyle.

      Nie jestem pewna, kiedy pojawiły się ataki na Stuhrów, wyłapałam moment po "Pokłosiu" (którego nadal nie obejrzałam w całości!), gdy wylał się hejt na Macieja. Mam swoją opinię na ten temat i jest ona od wielu lat niezmienna: nożyce, które się odzywają w temacie pogromów żydowskich, to nie są potomkowie Sprawiedliwych, o nie. To muszą być potomkowie Tych Drugich. A jest ich z całą pewnością sporo w Matczyźnie.

      Mój ex był kimś w rodzaju krakusa. Stąd mój pierwszy kontakt z tym miastem ma we wspomnieniach tonację słodko-gorzką. Potem przyjechałam w lepszym towarzystwie, a gdy przyjadę po raz kolejny, pewnie będę w towarzystwie najlepszym. Rozwijam się jak należy ;)

      Usuń
    2. Rzeczywiscie,bardzo zle to zabrzmialo w kontekscie jego jazdy po pijaku.Tez uwazam ten jego wybryk za skandal,ktory powinien byc piętnowany i karany,bez wyjątkow.Ale nie przesadzać o wszystkim innym.

      Usuń
    3. @ja-Ewa, niektórzy ludzie są z natury swej zerojedynkowi, stąd ich skrajne opinie o wszystkim, np. pije, czyli nie może być dobrym aktorem (podczas, gdy nie da się z jednej cechy wyciągnąć takiego wniosku). Tego typu wnioskowanie wskazują na ograniczenie umysłowe mówiącego, nic ponad to.

      Usuń
  6. ano tak dokładnie, człowiek jest wielowymiarowy, może być i geniuszem i kanalią. Tylko wyznawce, wąsate, starebaby, dziadersy sa jednowymiarowe. i tak postrzegają świat.
    Ja uwielbiałam mistrza ale bez kultu. przykro mi z powodu waszej straty bo na scenie to tez był miszcz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Teatralna, człowiek jest wielowymiarowy, wąsatestarebaby też są wielowymiarowe. Przypomina mi się jedna Krystyna, która mi kiedyś powiedziała, że nosi grzywkę, bo nie lubi jak ludzie jej patrzą na czoło (znaczy: jakby jej w myślach czytali). Dziadersi mają to do siebie, że kreują dla publiczności jedną wersję siebie w którą sami chcą wierzyć (nie-dziadersi przynajmniej mają głębsze rozeznanie, że to jest kreacja, jeśli już), ale to nie oznacza, że są jednowymiarowi. Wręcz przeciwnie, świątobliwe cnotki zmyślające udane pożycie małżeńskie (szczególnie po zejściu partnera), opowiadające o bogobojnych dzieciach miewają biografie ciekawsze, niż to się śniło filozofom ;)

      Zrobiliśmy tyle, ile mogliśmy. Już w czerwcu odwołano kilka przedstawień, więc nawet kupienie wcześniejszych biletów nic by nie zmieniło :(

      Usuń
    2. eee Moniko coś mi się nie chce wierzyć :-)) w tak rozbuchane życie erotyczne bogobojnych starych wąsatych w garsonkach. Że niby dawała w krzakach chłopakom ze wsi po wiejskiej zabawie? phi.
      Kłamią i konfabulują a życiorysy maja one wszystkie odkserowane od jednej matrycy:-DD
      Natomiast ciekawa jest Twoja konkluzja o kreacji. Że człowiek sensowny wie, że na przykład blogi są kreacją.... a stara wąsata bez garsonki się z tego powodu obraża ;-)

      Usuń
    3. @Teatralna, chłopakom ze wsi? Znam przynajmniej jedną, teraz twarz jej coraz dłuższa od poważnych min, a przystrajanie kościelnego czegoś tam po prostu nie może się bez niej obyć. Ale ja jej bogobojną historię dla wnucząt znam z bardzo wczesnej wersji, gdy koleżankom w siódmej klasie opowiadała, którym chłopakom pokazała majtki. Więc ... zdarza się. Ale nie bądźmy negatywni. Może po prostu stara się uczynić swoje życie lepszym.

      Oczywiście, że blogi są kreacją. Każdy z nas pisze to, co uważa, że może napisać, oraz to, co (wg nas samych) dobrze o nas świadczy. W związku z tym w blogosferze zaburzenia widać jak na dłoni ;)

      Usuń
  7. Kiedyś o włos rozminąłem się z "Kontrabasistą" i miałem nadzieję, że jeszcze się uda. A jak nie to, to coś innego. To mnie irytuje w śmierci: Nic już nie można zrobić.
    Kontrabasista

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Wolandzie, mam podobne przemyślenia i w związku z tym smucą mnie albo gniewają nawet śmierci osób, które nie były mi jakoś szczególnie bliskie, ale u których widziałam w ostatnich latach duchowy postęp. Np. wczorajsza informacja o śmierci Shannen Doherty - ani to nie była wielka aktorka, ani nawet moja idolka w latach 90-tych (serial "Beverly Hills 902010" szybko mnie znudził). Jej walka z rakersem była bardzo godna (jeśli tak to można w ogóle ująć) i przykro mi, że dzisiaj taki ładny dzień u nas i u niej pewnie też, ale jej tam gdzie była już nie ma.

      Usuń
  8. Kraków jest cudowny!!! Ubóstwiam to miasto i właśnie jutro kolejny raz go odwiedzę :) Widziałam wiele różnych miast - zarówno w kraju, jak i za granicą, ale Kraków, Lwów, Wenecja, Leptokaria i Salt Lake City to najprawdziwsza czołówka!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Anna Hudyka, na mnie porównywalne wrażenie zrobiła Praga.

      Usuń

Bardzo proszę NIE komentuj jako Anonim.
Nie toleruję spamu i wulgaryzmów. Komentarze są moderowane, więc take your time. Jeśli uporczywie piszesz nie na temat, w końcu zrobi Ci się przykro. Mam doktorat z rugowania trolli i jęczybuł
***

Please, DO NOT comment as Anonymous.
Talk sense. Spam messages and filthy language won't be tolerated. I have a PhD in silencing trolls & crybabies (summa cum laude)