Kilka dni temu wróciłam z gór. Nie straciliśmy w tym czasie kontaktu z realiami świata, ale wróciłam odrodzona.
Ten krótki filmik został zrobiony w minioną środę w intrygującym miejscu, schronisku PTTK, nomen omen, „Odrodzenie". Jak to w regionie noszącym nadal ślady po Wielkiej Migracji, jego historia nie jest prosta. Budynek będzie niedługo obchodził stulecie istnienia, powstał w czasach Republiki Weimarskiej, za kanclerza Gustawa Stresemanna — nosił wówczas nazwę „Rübezahl” i był schroniskiem dla młodzieży, kilka lat później przejętym przez Hitlerjugend. W czasie drugiej wojny światowej odpoczywali tutaj niemieccy oficerowie. W marcu roku 1990 na tarasie widokowym "Odrodzenia" pozowali dziennikarzom Wałęsa i Havel, ówcześni prezydenci (w tamtym czasie nad Polską nadal roztaczał się smród spalenizny po ZSRR, a granica pomiędzy naszymi krajami była niemetaforyczna, stali na niej uzbrojeni żołnierze, spotkanie to było więc wielce symboliczne).
W mijającym tygodniu przez trzy dni wędrowaliśmy grzbietami i dolinami, przekraczając granicę nie niepokojeni przez nikogo. Rozdawaliśmy "dzień dobry" i "ahoj" nie głowiąc się zanadto, czy nasze stopy są właśnie na Dolnym Śląsku, czy u naszych południowych sąsiadów (zamiast wypatrywać uzbrojonych facetów pilnujących linii na mapie, uważaliśmy raczej, żeby sobie nie skręcić stopy). Polska przystąpiła do Układu z Schengen w 2007 roku, wychodzi więc na to, że zaraz osiągnie pełnoletność całe pokolenie, które nie pamięta innego kraju, otoczonego kordonem zasieków z każdej strony. Pewnie wydaje się tym młodym ludziom, że przynależność do cywilizacji zachodniej jest czymś oczywistym, a czasy, gdy Kraj Rad przytulał nas szczelnie do własnego piekła to być może ciekawa, ale mało wiarygodna opowieść. Tymczasem, nic nie jest dane na zawsze — w czasie wojny za naszą wschodnią granicą recepcja tej prawdy na szczęście nieco wzrasta. Na szczęście, bo po pierwsze musimy sobie zdawać sprawę, że aby była szansa na podtrzymanie odpowiadającego nam stanu, potrzebujemy aktywnie dokonywać określonych wyborów. Po drugie, jest z tym związana nadzieja — każdy tyran upadnie (przeminął Hitler, przeminie i Fiutin).
Robić swoje i mieć nadzieję.
Pamiętam nasze wypady w góry, gdy na granicy stał żołnierz i informował o zakazie fotografowania! Obserwując wydarzenia międzynarodowe obawiam się, że zło może wrócić...
OdpowiedzUsuńjotka
@jotko, Woland pamięta sytuację, gdy pomiędzy Kopą i Śnieżką żołnierze zażądali od jego rodziców dowodów osobistych, a ponieważ jego mama nie miała pod ręką papieru, musiała czekać na górnej stacji wyciągu na rodzinę. Moja mama z kolei wspomina zdarzenie, gdy wopiści wyrośli spod ziemi, jak tylko ktoś z wycieczki zbliżył się do granicy na Śnieżce.
UsuńZło może wrócić, ale my mamy na to wpływ. W swoim własnym, niewielkim zakresie możemy np. jasno wskazywać rosyjską propagandę jako siły zła. I przede wszystkim mamy zdolność nie głosować na toksycznie prorosyjskie partie (rozumiem, że chcemy gospodarczo współpracować z różnymi krajami, nic do tego nie mam, natomiast czym innym jest prorosyjskość polegająca na przekonaniu, że my też potrzebujemy wodza, który nas będzie trzymał za mordę — to nieprawda; tylko ludzie wychowani w patologii zachwycają się przemocą i kłamstwem).
Odkrycie, że nic nie jest dane też na zawsze było dla mnie ogromnie trudne. Cóż, nie tylko w tej sprawie byłam naiwna i niedojrzała
OdpowiedzUsuń@Rybenko, schodzi trochę czasu, aż to do nas dotrze. Staram się doceniać każdy dzień (bywa oczywiście trudno, niejednokrotnie jakiś szczegół, paproch przesłania mi większy obraz i sprawy istotne).
UsuńPamiętam te czasy, ale gdy już sama laxilam po moich ukochanych Karkonoszach to mimo, że granicą była, to już nie do końca. Można było na piwko do Czech😁 Odrodzenie i okolice znam bdb, choć nigdy nie nocowałam - za to chodziłam myć głowę i resztę ciała, bo tam, gdzie nocowaliśmy nie było bieżącej wody innej, niż tylko w strumieniu. Ale częściej chodziliśmy do Boudy.
OdpowiedzUsuńInnyglos
@Innygłosie, piwko nigdy nie zdołało mnie oczarować (co innego, kawa ;)). Po średnim doświadczeniu z Domem Śląskim myślimy teraz jak go omijać i chyba Odrodzenie jest odpowiedzią - piękne okoliczności przyrody, szlaki rozchodzące się w kilka stron, a przede wszystkim atmosfera i jedzenie.
UsuńDolny Śląsk jest fascynujący.,Karkonosze przepiekne...zazdroszcze Wam wedrowek po gorach.
OdpowiedzUsuńPrzemijalność to rzeczywiscie największe szczeście w nieszcześciu:)) Wszystko,co moze boleć,męczyc,zatruwać jest śmiertelne,zło jest śmiertelne -czyli Fiutin też!
Piękny czas przywołałas,bardzo dobrze pamętam to spotkanie Wałęsa -Havel.Ich tłumaczem byl mój znakomity, starszy kolega, sąsiad wowczas - Jasiek Stachowski.Przekładal literature czeską - Hrabala i wielu innych.Już niestety niezyjący..Sa zdjecia, na ktorych on siedzi miedzy Havlem a Wałęsą,potem chyba w Spindlerowej Budzie po czeskiej stronie.Zresztą wtedy tłumaczy było dwoch..
@ja-Ewa, czy to może być np. takie zdjęcie?
UsuńWędrówki były epickie, do dzisiaj nie przejrzałam wszystkich zdjęć, bo albo za gorąco, albo za zimno. Już jesteśmy u siebie. I rozpamiętujemy :)
TAK !!! Dzięki serdeczne !
UsuńUwielbiam szlajać sie po górach. Całe życie to robię co wakacje. W 2019 przestałam jeździć z młodzieżą a zaczęliśmy już tylko sami. I poza krajem. W ogóle uwielbiam się szlajać 😃
OdpowiedzUsuń@Teatralna, z małżonkiem mym jesteśmy trochę spokrewnieni, jakąś znikniętą w mrokach dziejów piątą wodą po kisielu, ale podejrzewam, że akurat skłonność do szlajania się to cecha dominująca po wspólnym praszczurze, może po jakimś czeskim cyganie, robotniku najemnym vel złodzieju, lub niemieckim osadniku w Ukrainie ;D
Usuń😂😂😂
UsuńWychowałem się w tej klatce, zwanej PRL i zbyt dobrze ją pamiętam, by za nią tęsknić. Zadziwiające, ale ci wszyscy ludzie, z którymi rozmawiam, a którzy chcą opuścić Unię, są przekonani, że w zasadzie nic się nie zmieni, a jedynie będziemy płacili niższe podatki. Do tego stopnia nie są w stanie wyobrazić sobie innej, znacznie mroczniejszej rzeczywistości.
OdpowiedzUsuń@Nitager, człowiek łaknie prostych rozwiązań. Niestety, z każdym nowym pokoleniem konieczna jest edukacja, czasami musi to być uczenie się na własnych błędach. Brytyjczycy właśnie pobierają lekcję, ile kosztuje ślepa wiara w polityczne hasła. Wiem, że w końcu sytuacja się u nich wyklaruje, bo można żyć poza Unią, ale fakty są takie, że żaden z "problemów" dręczących lękowców nie zniknął, tak jak im obiecywali politycy przed wyborami.
Usuń