Poważnie. Rzeczywistość była ważniejsza i przez te kilka dni nie za bardzo mnie obeszły rytuały tożsamościowe. Zerknęłam jedynie w sieci jak Karol przełykał gulę, gdy mu śpiewali "God Save the King". Do tyłu jestem, no trudno.
Jak bardzo bym nie wspierała myślą i uczynkiem walki Ukraińców z rosyjskim okupantem, wiadomości z frontu też unikam. Jednak trzeba być przede wszystkim u siebie, zachować swoje poczucie dramatu wojny na czas, gdy to mi będzie głodno, chłodno i pod bronią. Inaczej można skończyć w wariatkowie, albo (co częstsze) na pillsach. Chodzi o to, żeby myśl odzwierciedlała stan za oknem, gdy jest to korzystne dla głowy. A u nas za oknem szczygły pasą się lawendowymi nasionami. Oczywiście, Putin powinien już umrzeć.
Zauważyłam przez chwilę zawirowania na blogu (np. nie mogłam wejść ze swojego konta na "layout", żeby sprawdzić adresy obserwowanych blogów, bądź dodać/skasować zdjęcia w bocznej szpalcie), ale już wszystko gra i buczy. Takie momenty przypominają, że cały czas coś się w blogspocie zmienia, chociaż jako codzienni użytkownicy większości zmian nie zauważamy. Teraz inaczej się wkleja filmiki. No to wklejam:
Również nie pochowałam i nawet nie wiem, kiedy był i czy był już ten pogrzeb. Jestem zajęta zajętościami: unikaniem katastrof i wykańczaniem fachowców, którzy wykańczają mi mieszkanie ;p
OdpowiedzUsuńLubię zmiany, ale niekoniecznie w funkcjonowaniu bloga, bo człek się przyzwyczaja, obsługuje z automatu, a tu znów musi uczyć się od nowa ;p
Nie sposób uciec od informacji, co się dzieje na froncie. Tkwię w tym po uszy. Wczoraj na WA dostaliśmy z OM filmik wozu, który mężowaty sprowadził kilka tygodni temu do Ukrainy... podziurawiony od kul... ale chłopaki naprawią. OM szuka kolejnego, żeby przerzucić za granicę. No i wciąż ma zaproszenie- przepustkę na front... A ja po takim czymś, wyżywam się w ogrodzie. Z kotami, które harcują... bo równowaga musi być!
@roksanna, w republice z tej okazji nie było dnia wolnego, inaczej niż u naszych sąsiadów, więc łatwiej było uniknąć zgiełku. Rzeczywiście, gdy chcę coś szybko, to zmiany irytują. Tak przy okazji, staram się oduczać chcenia szybko ;) Poczekałam z grzebaniem w kodzie licząc, że sprawy się same wyjaśnią, i się wyjaśniły.
UsuńWiadomo, że jeśli ktoś bierze czynny udział w pomaganiu uchodźcom, lub ma pracowników z Ukrainy, to jest zaangażowany i jest to jego sprawa, która go bezpośrednio dotyka. Mnie bardziej chodzi o przekonanie, że po obejrzeniu wiadomości jest się weteranem tej wojny. No kurcze, nie. W telewizji jest taki prztyczek służący do wyłączania i gdy człowiek czuje, że wiadomości mu szkodzą, trzeba go użyć.
Tak, to dotyczy każdych wiadomości. Ostatnio minimalizuję te polityczne. Nie śledzę intensywnie też tych z frontu, ale i tak jestem mniej więcej na bieżąco. Mam tam przyjaciół i znajomych, i są tam też ich rodziny... To nie tylko ze względu na udzielaną pomoc, która w naszej sytuacji jest oczywista, tylko o poczucie tożsamości. Wszak ja w spisie narodowym nie tkwię jako Polka, mimo iż mam poczucie bycia Polką.
UsuńWidzisz @roksanno, jakich inetresujących ludzi poznaje się przy okazji blogowania. Czy dobrze rozumiem, że oficjalnie jesteś narodowości ukraińskiej?
UsuńPrzy okazji robienia drzewa geneologicznego i badań genetycznych wyszło mi, że rodzinie mojej babci bliżej do Ukrainców niż sądziłam. Dziwić mnie to nie powinno ze względu na teren zamieszkały przez przodków mojego taty, ale jego babcia Ukrainców nienawidziła, stąd przypuszczam, że kryje się za tym ciekawa historia.
Wiele wiadomości nie jest wiadomościami tylko manipulacją, więc staram się jednocześnie i wiedzieć co się na świecie dzieje, i nie pozwolić, żeby mi to rozwalało system nerwowy.
wpisaliśmy przynależność łemkowską, choć mój tata z Bojków (Ukrainiec), a rodzice OM to Łemkowie z krwi i kości. Oczywiście wszyscy rodzeni na terenach Polski i wysiedleni podczas akcji Wisła.
UsuńJeszcze nie wklejałam filmiku
OdpowiedzUsuńMuszę to zrobić żeby zobaczyć
Wkurza mnie, że ciągle ludzie z ajfonami nie mogą normalnie komentować nie jako anonimy
O Królowej wiem tyle, że nie żyje.
@rybenka, czasami (a raczej bardzo rzadko) odpowiadam na blogach przez telefon (piszę zbyt długie komentarze, żeby było to przyjemne zajęcie na małej klawiaturze). Nie zdarzyło mi się mieć problemów z wymuszonym komentowaniem jako anonim, więc nie miałam motywacji, żeby ten problem rozgryzać. Jedyny pomysł jest taki, że chodzi o ciasteczka w wyszukiwarce lub osobne konto google.
UsuńMnie Wielka Brytania interesuje z powodów zawodowych, uczyłam się historii tego kraju i siłą rzeczy wiem sporo o monarchii. Sytuacji pogrzebowej nadal w swoim umyśle nie nadrobiłam
Ja też nie pochowałam królowej, mqając na uwadze fakt, że nie była to moja królowa. I też nie śledzę doniesień z frontu. Żyć trzeba!
OdpowiedzUsuń@FrauBe, ze mną jest tak, że wiem mniej więcej co się dzieje na świecie. Sporo dyskutujemy na ten temat z mężem. Natomiast kłaść sobie do głowy (emocjonalnie przede wszystkim) rzeczy, które mnie bezpośrednio nie dotyczą, nie jest zdrowe. W zasadzie lubię pogrzeby, więc gdybym miała wolny dzień, pewnie śledziłabym akcję. Ale nie, to nie ;)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńKrólowej i ja nie pochowałam, bo to było tylko dla rodziny. Cały dzień miałam włączony telewizor w dniu pogrzebu. Ilekroć spojrzałam, to szli, szli i szli...
Pozdrawiam serdecznie.
@alElla, ach, Karolowi umarła matka, a on już w kolejnych dniach przed pochówkiem miał objeżdżać kraj jako nowy król, czyli teatr był dla nas (obywateli, sąsiadów, monarchistów, tych, którzy oglądają tv podczas jedzenia, itd.). Sam pochówek (ten dla ścisłej rodziny) to pewnie następne teksty literackie i ładne melodie, bo nie sądzę, aby Elizka przewidziała jakiekolwiek improwizacje (jeśli nawet za młodu nie była nudna, panowanie konsekwentnie utrwaliło w niej cechy władcze i konserwatywne). Pozdrawiam.
UsuńA pogrzeb ładny był, porządny teatr, jednym okiem obejrzałem kawałek końcówki transmisji.
OdpowiedzUsuń@Dariuszu, no i bardzo dobrze, co bym miała kogo ganić za oglądanie pogrzebu, skoro zazwyczaj sama lubię?
Usuń