Nie taki zły był ten tydzień.
Alexander Boris de Pfeffel, znany jako premier, jest na wylocie bycia naczelnym błaznem Wielkiej Brytanii. Oczywiście u sąsiadów trzeba będzie teraz po nim sprzątać, nikt się nie garnie, ostatnia kropla z zatrudnieniem Chrisa Pinchera spowodowała niezły zamęt (w ostatnich dniach z rządu królowej Eli odeszło kilkadziesiąt osób nie czekając już na ruch Borisa). Very well.
Tymczasem 324 europosłów zagłosowało za rezolucją proponującą wpisanie do Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej prawa do bezpiecznej aborcji. Bardzo ładnie, choć jak się wydaje większość krajów UE ma nadal restrykcyjne przepisy dotyczące przerywania ciąży i są one luźno związane z sytuacją medyczną osób, których to dotyczy. Nom, długa droga, ale not too bad.
sytuacji w UK nie monitorowalem, bo polityka jest jak muzyka, książki, a także piwo i panienki: za dużo tego towaru jest na świecie, aby to wszystko zmieścić w obszarze percepcji, nie wspomnę już o przesensowaniu...
OdpowiedzUsuńale rezolucja i owszem, nie umknęła mojej uwadze, skomentowało mi się wtedy spontanicznie: "no toć baa, tak właśnie dyrba powinno być"... no, ale gdy emocje opadły pojawiło się myślenie z podobną puentą: "jeszcze dłuuugo to potrwa"...
p.jzns :)
Z uwagi na to, że telewizorni u nas nie ma, radosna wiadomość o Borisie dotarła do mnie z opóźnieniem, mimo tego, że gotowało się za miedzą od jakiegoś czasu. Tak jak w przypadku Trumpa wydarzenie spóźnione, pozostawiające satysfakcję i kupę gnoju za oknem.
UsuńOptuję za aborcją na życzenie, a ponieważ w Europie poza Polską wcale nie jest tak różowo jak to nam malują, mam podobne odczucie.
A gdzie mój komentarz?
OdpowiedzUsuńTo jedyny Twój komentarz jaki mam, nie znalazłam żadnego w spamie i nie wiem, co się stało.
UsuńKurczaki
UsuńObawiam się, że dla niektórych będzie to kolejny powód do jojczenia na Unię, która taką ustawą zmusza inne kraje do zalegalizowania aborcji.
OdpowiedzUsuńjotka
Polska jest w tak czarnej dupie pod względem przepisów związanych z reprodukcją, że doprawdy, czy kto będzie jojczył czy nie, na niewiele gorzej można wszystko zmienić. Dla niezadowolonych rada jest prosta: niech nie przeprowadzają aborcji, to powinno im dać spokój duszy.
UsuńSęk w tym, że oni nie tyle o swoją, co o naszą duszę dbają, bo sami grzeszą , że hej!
UsuńSłyszałem o tej dymisji, ale z tego, co mi wiadomo nie jest to dymisja typu dzisiaj mówię pas a jutro mnie nie ma. Do wylotu będzie kilka miesięcy a w tym czasie Boris będzie sobie rządził w najlepsze.
OdpowiedzUsuńCześć @Dziwaczku, witam ponownie na moim blogu :)
Usuńciekawe...
Usuńnienie, niiic...
:)
@PKanalia, tak cicho przechodziłeś,że Cię zauważyłam. Jak tam? :E
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, jakie znaczenie dla Polski ma rezygnacja Borisa i właściwie... Nie wiem!
Pozdrawiam serdecznie.
To samo można powiedzieć w drugą stronę. To chrust zbieracie? No fajno, ale jaki ma to związek z sytuacją w Królestwie? W szerszej perspektywie jednak, Boris przez te kilka lat konsekwentnie podkopywał fundamenty UE, której wszyscy jesteśmy częścią (w sensie Irlandia też). A został wybrany, podobnie jak Trump, na fali nudy normalnością. Pomarańczowy, Boris, w Polsce takim źródłem mądrości wszelakiej jest Korwin. Ciekawa jestem, czy wojna w Ukrainie zaspokoi potrzeby wyborców tych cudaków do wymachiwania penisami.
Usuń