środa, lutego 17, 2021

Dzień kota, miau, miau, miau

Tydzień temu mogłabym sobie mówić, że zima, ale dziś zimy ni ma, wiosna jest,
wietrzna bardzo, mewy ślizgają się na niebie po niewidzialnych wstążkach powietrza, a lucyfer (kfiatek taki) już z ziemi wredne swe kiełki wystawia.

Wczoraj zaliczyłam oczyszczający spacer po świecie, stąd też zdjęcie:



Widać na nim przypływ w pełni, ludzie tuptali brzegiem (ci, którzy wcześniej nie pognali zanurzyć się w fali) i przystawali, żeby popatrzeć. Natura koi (gdy nie podpala, nie zlodowaca, nie pożera, gdy nie urywa głowy). Dnia coraz więcej, powoli temperatura pójdzie w górę, tylko patrzeć jak rozkwitną żonkile.

Stan naszej domowej pantery na dzisiaj:



Od kotów możemy się uczyć sztuki relaksu i wyznaczania własnych granic. Myślę, że niechęć do kotów ma częściowo źródło w tych umiejętnościach, które bywa, że ludzie z podziwu godną konsekwencją tępią u własnych dzieci. W styczniu minęły Ryszardowi dwa lata wspólnego z nami mieszkania, miau, miau, miau.

Mam też mały koci smuteczek — jeden z kotów moich rodziców w poniedziałek zaczął dostawać serię naświetleń. Rak nie omija kotów, trzymam kciuki za leczenie Niuni, ale wiem też, że niewidoma koteczka, która nie zna innego domu oprócz tego w którym mieszka całe życie, jest w obcym miejscu i zastanawia się, co się stało. Kiepsko mi z tym. Koty myślą i czują, choć nie wszystko można im wytłumaczyć. Niunia, kot, który boi się obcych, od razu wiedziała, że Kraciasty jest dobry. Jeszcze na nią nie czas, w domu czeka podgrzewana podłoga w łazience, Niuniowa podusia i ramię mojego taty, miau, miau, miau.

Na koniec podrzucam ohrwurma, który będzie się Wam odpalał przez cały dzień, romancero o Don Gato, kocie, który spadł z dachu i umarł, ale ożywiła go ulica rybna :).  Miałam gdzieś jego urokliwe tłumaczenie z hiszpańskiego, ale zapodziałam. Tutaj po angielsku, miau miau miau: 

Señor Don Gato y los gatos, by Fred Kluth.

8 komentarzy:

  1. miałem kiedyś znajomą, a znajoma miała psa i kota... kocurniak już niemłody, wręcz wiekowy, niewychodzący (VIII piętro bloku, nawet spore mieszkanie)... do znajomej przyszła wet-lekarka, do psa zresztą, ale przy okazji zrobiła też przegląd kota...
    "- czy pani wie, że kot nie widzi?"...
    znajoma nie wiedziała... kocisko tak się poruszało po chałupie, tak bezbłędnie funkcjonowało, że opiekunka zupełnie nie wychwyciła momentu, że z jego wzrokiem może być coś nie tak...
    to tak w ramach "kocich opowieści" (o niewidomych kotach)...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już na pewno pisałam kilka razy, że nasz niewidomy kot był jedynym z całej paczki, który nauczył się otwierać drzwi skacząc na klamkę, w związku z czym trzeba było powymieniać klamki na gałki. W jakimś sensie więc ona widzi, uszami, to musi być ciekawy, inny świat. Niunia pozostanie w klinice do wtorku i martwię się bardzo jak znosi rozłąkę.

      Sama nie umieszczam siebie w grupie bardziej kocich niż psich ludzi. Zwierzęta w domu to w ogóle super doświadczenie, odnoszę wrażenie, że ludzie mieszkający ze zwierzętami mają większą szansę na rozwój emocjonalny (nie twierdzę, że wszyscy tę szansę wykorzystują).

      Usuń
  2. No kurczę, chociaż kotom mógłby los oszczędzić raczyska!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma lekko, zwierzęta umierają na takie same choroby jak my. Mam nadzieję, że Niunia pożyje, to twardzielka, już jako maluch miała bilet w kocie zaświaty, ale wolała zostać z nami.

      Usuń
  3. Pięknego masz kociaka :D Niestety choroby ( w tym rak) dotykają wszystkie zwierzęta bez względu na wiek :/ Trzymam kciuki, aby seria naświetleń przyniosła pozytywne efekty dla kota Twoich rodziców. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozytyw jest taki, że dzisiaj jest dla nich jakaś możliwość ratunku. Podobnie jak z ludźmi, nie zawsze się udaje, ale widzę jaki postęp zrobiła polska weterynaria. 30 lat temu przejmowanie się zdrowiem kota to były w powszechnym mniemaniu zbytki, a do weterynarza to raczej z krową.

      Usuń
  4. Śliczne kotek, szkoda tylko, że taki chory... Życzę jej dużo zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kotek na zdjęciu jest nasz, mieszka z nami w Irlandii i mam nadzieję, że jest zdrowy (choć ostatnio przebiera w jedzeniu), choruje natomiast kot moich rodziców mieszkających w Polsce. Dziękuję i pozdrawiamm :)

      Usuń

Bardzo proszę NIE komentuj jako Anonim.
Nie toleruję spamu i wulgaryzmów. Komentarze są moderowane, więc take your time. Jeśli uporczywie piszesz nie na temat, w końcu zrobi Ci się przykro. Mam doktorat z rugowania trolli i jęczybuł
***

Please, DO NOT comment as Anonymous.
Talk sense. Spam messages and filthy language won't be tolerated. I have a PhD in silencing trolls & crybabies (summa cum laude)